_______________________________________________________________________
Nasz
Edi



Pani Magda pisze:
"...
Zatem, mamy się coraz lepiej. Problemy adaptacyjne związane z pierwszymi dniami pobytu u nas, a więc posikiwanie, wycie przy wychodzeniu któregoś z nas z domu mamy już dawno za sobą. Skakanie na domowników również, jedynie z nowymi osobami jeszcze się to zdarza (ostatnio testowałam sprawę na koleżance i niestety pod koniec wizyty Eduś był już bardzo "rozochocony").
W domu generalnie Edi czuje się świetnie, asystuje mi na każdym kroku, śpi już również w naszej sypialni, choć legowiska mu jeszcze tam nie przeniosłam. Z kotami sztama (zwłaszcza z jednym), w ogrodzie ma tendencję do poganiania obcych, choć ostatnio od jakiegoś odważnego oberwał po nosie
Rozumie już doskonale co znaczy "nie", chociaż jest uparty i czasami długo nas testuje zanim odpuści (np. spanie na kanapie). Komendy wykonywane w domu to "siad", czasami "waruj" i "zostań", na zewnątrz zdarza się "do mnie".
Na spacery wychodzimy na lince i jeszcze duuużo czasu upłynie zanim będzie inaczej. Spacerowy Edi to typowy ciągnik i to głuchy. Uczymy się pomału zwracania uwagi na przewodnika, ćwiczymy przywoływanie, ale jakiekolwiek rozproszenie (nawet obsikany, "pachnący" krzaczek) odwraca jego uwagę. A już inny pies na wolności to atrakcja niewymienialna na nic innego. I tu miałam ostatnio niemiłą przygodę, bo zobaczywszy coś kuszącego na horyzoncie pociągnął mnie tak mocno, że zerwał łańcuszek od flexi i ... po prostu zwiał. Szukałam go z sercem w gardle dwie godziny (było już ciemno), po czym ten jak gdyby nigdy nic wrócił sam pod furtkę domu. Jedyny z tej przygody pożytek, to wiedza, że kojarzy już swoje miejsce zamieszkania.
Kulinarnie pies zdradził prawie zupełnie swoje dawne przyzwyczajenia, wyraźnie faworyzuje gotowane jedzenie, suchej karmy "czepia się" sporadycznie (kupiłam mu tę samą, do której był przyzwyczajony). Do tego życzy sobie rano kanapki z pszennego, najlepiej czerstwego pieczywka z masełkiem, albo pasztecikiem. I to pokrojone w kosteczkę i podawane z ręki

No i kooości.
Wyczesujemy też powolutku zapchlone futro, na co Edi reaguje dziwną radością. W ogóle głupek z niego śmieszny, coraz częściej okazuje zadowolenie bawiąc się jak szczeniak.
..."