Długo nie pisałam , bo nie czujemy się zbyt dobrze

Noris stracił apetyt , myślałam , że to chwilowo , ale niestety trwa to już prawie tydzień . Zdaję sobie sprawę , że przy tak ciężkiej chorobie będą zdarzać się wzloty i upadki i właśnie teraz wpadliśmy w dołek , nie jest to przepaść , ani głęboki jar , ale raczej niziny . Noris jest nadal chetny do zabawy ... tylko jedzenie jest bee ,Oczywiście nie daję za wygraną i zawsze trochę musi zjeść , choćby karmienie miało trwać pół godziny i więcej . W przyszłym tygodniu wizyta u pani Neski - zobaczymy jak będzie. Martwi mnie jeszcze łapka Noriska . Cały czas dostaje Gelacan , było już dobrze , a jest gorzej - znowu kuleje . Myślę , że trzeba zająć się tym problemem , skonsultuję to z doktor Neską.
Mam nadzieję , że jeszcze nie raz wdrapiemy się na górkę i pozostaniemy tam na dłużej .

. Prosimy o kciuki
