Nie szkoda mi tych kwiatów, o które dbałam od kilku lat, bo spodziewałam się tego biorąc szczeniaka...liczę, że wyrośnie

ale sama nie wierze. Po prostu jak widzimy, to nie pozwalamy.
Pani Agnieszko, a ja wszystkich domowników przekonuję, że jest bardzo grzeczna jak na szczeniaka.

Zresztą robi bardzo duże postępy. Rzadko jej się zdarza, że nie chce oddać jakiegoś buta. Ścierka w kuchni już jej nie interesuje, ale kradzież ze stołu smakołyków jest na pierwszym miejscu. A informację o jej temperamencie zostawiłam dla siebie (rodzina nie wie). Staram się jak mogę zapewnić mojej wariatce codziennie zajęcie i bieganie, za piłką, aportówką...ale widzę, że potrzebuje ciągle więcej.
Ciesze się, że ta szalona kobieta zamieszkała u mnie w domu. Jak patrzę na spaniela sąsiadów w tym samym wieku, to umarłabym z nudów. I Moli źle się czuje w domu, woli podwórko i jego atrakcje. Moje szczęście nie mam szczeniaka labradora :) znajomej taki osobnik zjadał całe obicie z trzech kanap :) dobrze mieć Appusia.