Wróciliśmy!
Ponieważ właśnie rozwiesiłam ostatnie pranie i przeczytałam ostatni nieprzeczytany post (zajęło mi to prawie trzy dni) postanowiłam opisać naszą wakacyjną wyprawę.
Najpierw trochę nudnawego tekstu a następnie będzie troszkę zdjęć. Już wybrałam ale muszę je jeszcze obrobić i wstawić. Trochę to potrwa bo w międzyczasie muszę spakować dwie sztuki na obóz windsurfingowy.
Byliśmy w Chorwacji - w zestawie 2+2+2 oraz 2+3, średnia wieku pierwszych dwójek w pobliżu 40 (ma szczęście jeszcze ciut przed), dwójki i trójki 9 lat a pozostałych dwóch sztuk 2 i pół.
Dwa samochody kombi z klimą, jeden z bagażnikiem dachowym ponieważ w bagażniku wyściełanym różnymi rzeczami które dała się upłaszczyć jechał team C&W.
Trasa w sumie ponad 4 tys km w te i wewte. Autostrada ok, górskie drogi krajobrazowo the best, niestety potrzebne nerwy ze stali.
Pogoda - pierwszy tydzień upał jak w Warszawie przed wyjazdem (a niby pojechaliśmy na południe), w drugim nieco chłodniej, zaczęło wiać i zrobiło się wręcz luksusowo. Minus że woda też zrobiła się nieco chłodniejsza - ale na to byliśmy też przygotowani, zabraliśmy ze sobą pianki i dalej mogliśmy się pławic w wodzie ( a inni plażowicze nawet stópek nie moczyli

).
Krajobrazy przecudne, modra, przezroczysta woda, skały schodzące nad sam brzeg morza, w głębi przepiękne góry z przepaściami i dolinami.
Jeśli chodzi o nadmorski pas - zwiedziliśmy wybrzeże w Czarnogórze oraz Chorwację całą od granicy aż do Splitu
nie jest to to co tygrysy lubią najbardziej. Tam gdzie stromo i nic nie da się wybudować jest tylko trasa i skały. Tam gdzie jest odrobina mniej stromego dom stoi obok domu - ani porządnej ulicy ani trawniczka - tylko apartamenty. Z psami na spacer pójść nie ma gdzie, tylko po ulicy. Samemu tez tylko pozostaje plaża.
Plaża - to określenie na wyrost, wąski pas płaskiego wybrzeża z kamieniami. Tzw "piaszczyste" plaże to plaże pokryte 2mm żwirkiem.
Woda ciepła i przezroczysta, warto mieć maskę i płetwy.
Zabytki w tym Dubrownik i Split warte grzechu.
Czarnogóra ładniejsza, nieco mniej uturystyczniona i czystsza. Plaże do kitu - mieliśmy do plaży z 200m, trzeba tylko było pokonać około 480 stopni. Dla mojego małego syna Czarnogóra i Chorwacja pozostaną na zawsze krajem schodów. A koło Splitu mieliśmy do plaży tylko przejść tunelem pod drogą. Mankamentem było tylko mieszkanie w lokum blisko trasy - ruch stosunkowo duży, spałam z poduszką na głowie.
Dość drogo, drożej niż w Wawie, ceny żarcie pewnie zbliżone do dobrych, drogich polskich kurortów. Arbuzy były tańsze.
Psy generalnie spacer rano i wieczorem, reszta dnia samotnie w klimatyzowanym wnętrzu, z wyjątkiem dni poświęconym turystyce pieszej kiedy to nam towarzyszyły. W Dubrowniku większość turystów zamiast podziwiać zabytki zajmowała się mizianiem i fotografowaniem Pana Psa - jakbyśmy pobierali opłaty, większa część pobytu by się nam zwróciła. Psiny dzielnie znosiły upały (klimę miały ustawiona na 26 stopni

). Nie zapomnieliśmy też o karierze Pana Psa - w Montenegro był bezkonkurencyjny (czytaj jedyny) i został championem tego państewka. W Chorwacji odmówił współpracy i biegał z nosem przy ziemi albo ciągnął się na ringówce i ze względu na obecną konkurencję i to wcale niebrzydką nie zdobył żadnych tytułów. Korzyść osiągnęła Winnie której w reklamówce wystawy światowej w Danii w 2011 znaleźliśmy nazwę rasy - markiesje (rasa nie zarejestrowana w FCI). Brakuje jej tylko paru centymetrów nóg i mogłaby miec troszkę dłuższą szyjkę - ale podobna nie -
http://pl.euroanimal.eu/Markiesje