Dziś od rana Freud nie mógł znaleźć miejsca.Koło 8 wyszłam z nim na kolejny spacer,bo sprawiał wrażenie jakby chciał kupę.Wróciliśmy,ale wiercenie nie ustało.Poszłam na kolejny spacer,gdzie zaczęły się jakby skurcze.Freud wypinał się jak do koopy i zaraz siadał.W połowie drogi powrotnej do domu,zaczął rzęxić.Bartek na sygnale podjechał po nas autem i pognaliśmy na Centralną(jedynego otwartego weta).Wepchnęliśmy się bez kolejki,pod hasłem mamy skręt żołądka.Badania nic nie wykazały.Jedynie temperatura 40,5.Freud dostał zastrzyki p/gorączce i odesłali nas do domu.Teraz skurcze ustały,rzężenie też.Dyszy tylko jak lokomotywa.
Moje sugestie dotyczące skrętu śledziony zostały wyśmiane a wet dyżurny na usg odesłał mnie na jutro
Jak do rana się nie będzie pogarszać,to czekamy i jedziemy do naszego weta na usg.Jak by coś się działo-jedziemy do tych nieuków
Potrzymajcie kciuki bo oczywiście na widok wpisów do książeczki mamy hipotezę guza(tylko oczywiście diabli wiedzą czego)
Ostatnio edytowano 2010-08-16, 17:56 przez
Cefreud, łącznie edytowano 1 raz