Benek ma właśnie 4 miesiące, już w pierwszym tygodniu pobytu u nas okazało się, że mamy "piranię" - trzeba było ostro krzyczeć NIE i FE,NIE WOLNO. Natomiast ogromnymi pochwałami i radosnym TAAAAK nagradzaliśmy go, gdy lizał. Efekt? Mamy w domu "fetyszystę", który uwielbia lizać stopy i nie daj boże wystające spod koldry ręce

Lizak straszny. Jeszcze teraz mu się zdaża zachaczyć zębami w trakcie zabawy albo miziania - wtedy wracamy do Fe,nie wolno...
Natomiast na szkoleniu uczyli nas jak psa nauczyć delikatnego wyjmowania smakołyków z palców - bez piraniowych zapędów właśnie. Całkiem szybko zakumał zasady :) Może i wy tak spróbujcie? Zacznijcie od smakołyków i przejdźcie do rąk... :)
