
Witamy i z radością informujemy,iż Alma urodziła 9 ślicznych bernusiów,4 chłopców i 5 dziewczynek.Cieszymy się ogromnie chociaż nie było łatwo,mianowicie pojechaliśmy rano ok 9 na kontrolne usg a ponieważ mieszkamy poza miastem ,drogi niekoniecznie sa zawsze u nas super przejezdne ,po badaniu Beata została z Almą w mieście u mamy ,ponieważ następne usg miało być ok 14 tej,a ja pojechalem do pracy po 2 godz czyli ok 11tej telefon rodzi!!! jadę ,zanim dojechałem Beata dzielnie przyjęła już 1 sunię ,po 1,5 godz druga,potem trezcia,piesek znowu sunia,piesek,szło nam super chociaż rodziliśmy na kocyku a w domu przygotowane dwie porodówki:),cały czas oczywiście gorąca linia z naszym lekarzem,po 1,5 przerwy (wczesniej wiedzieliśmy,że jest 5-6 ) ok 17-18 tej,decyzja jedziemy do kliniki na usg,okazuje się po badaniu,że to nie koniec ,w klinice rodzimy 5 sunię ,następne usg -jest jeszcze:)piesek,ale jest już prawie 10 wieczór,po kolejnym usg ....widzimy kolejne bijące serducho:),po badaniu okazuje się ,że jest daleko,decydujemy jechać do domu i urodzić ostatnie w domu,wcześniej wiadomo już ,że dojazd jest udrożniony,zabieramy lekarza aby go podwieźć po drodze do domu,poród w/g diagnozy mógł nastąpic nawet za 2 godz,ale życie pokazało inaczej:)osttatniego pieska odebraliśmy w samochodzie,wlaściwie Beata go odebrała,pan doktor pomógł mi tylko zawiązać pępowinę :) gumką od choinki odświerzającej.Szceniaczki są w super kondycji (po porodzzie ważyły pomiędzy500-650g)tak samo jak i Alma ,która jest super mamusią i ma jaak na razie mnóstwo pokarmu.Nigdy nie zapomnimy tej historii,ale to było prawdziwe działanie zespołowe

,wszyscy spisali się super
Proszę o przeniesienie do miotów aktualnych,zdjęcia niebawem