Gosia jak zobaczyłam to zdjęcie z Tobą na kolanach i wnikliwym (?) wzrokiem właścicielek to... oczy mi się spociły

Dziewczyno jak Cię nie kochać.
brendy Wydaje mi się, że mylisz pojęcia, tu nie chodzi o to gdzie pies czeka na swojego właściciela tylko, że "do domu nie wpuszczają"

Moja sucz wg
allam zapewne jest strasznie nieszczęśliwa, że MUSI mieszkać ze mną w mieszkaniu

i pewnie wkrótce padnie z przegrzania

niemniej za każdym razem jak chce wyjść poleżeć na balkonie to daję jej taką możliwość, a jeśli chce wejść do środka i uwalić się na moich stopach czy choćby w takiej odległości żeby mieć mnie w zasięgu wzroku to też ma taka możliwość. Gdybyśmy mieszkali w domu z wielohektarową posesją też stworzyłabym jej te same możliwości gdyby miała potrzebę przebywania w moim towarzystwie.
W przypadku ABBY zrozumiałam z opisu, że jest szlaban na wchodzenie do domu w ogóle i to tak strasznie boli... przynajmniej mnie ... ale może jej właściciele chodzą z nią na wielogodzinne wspólne spacery i to akurat tej suni wystarcza.
Mimo wszystko dobrze
chyba, że wróciła do swojego... domu...
znaczy garażu
Pies pasterski wpakowany do salonu to krzywda dla niego ogromna
Wobec tego postuluję, żeby komisyjnie odebrać wszystkim właścicielom ich salonowe berny, zacznijmy od
meggy, bo akurat Ona "krzywdzi" psy do kwadratu

potem ja wystawiam się pod pręgierz
Ludzie! nie dajmy się zwariować. Ani opcja "tylko w domu", ani "tylko na zewnątrz" nie jest jedyną słuszną jeśli nie jest zachowany zdrowy rozsądek i szacunek wobec potrzeb psa (nie tylko naszych) ale akurat jedną z nadrzędnych potrzeb berneńczyka jest swobodny kontakt z właścicielem...
dlatego między innymi ja mam w mieszkaniu właśnie berna, a nie inną bardziej niezależną rasę