brendy napisał(a): Pustej głowie nic po słowie.
to jakiś nowy rodzaj komplementu pod adresem forumowiczów?
bo nie śmiem przypuszczać, że coś obraźliwego
A co do tematu dyskusji - to tak naprawdę nie ma mądrych i każdy ma racji po trochu

. Nie ma co generalizować, że psy są "właśnie takie" albo "wręcz przeciwnie" bo teoria coś tam głosi. Trzeba brać pod uwagę wiele faktów naraz i weryfikować to w odniesieniu do każdego psa osobno. Bo każdy pies jest inny - jeden chce być w domu a inny na dworze - jak np psiaki Darii od Luny, Chili i Feride, czy tez psy MagdyMR, które po kilku latach mieszkania w domu same wyprowadziły się na dwór i nie chciały więcej w domu spać. Mnie się osobiście wydaje, że mimo naszych chęci nie jesteśmy wstanie zapewnić psu pełni szczęścia, gdyż posiadanie psa to rodzaj kompromisu między potrzebami psa a naszymi możliwościami. Przykład: Eśka to "kanapowiec", który łazi na nami jak cień, kocha mizianie, drzemki "u Pańskich stóp"

. Ale najbardziej kocha długie spacery, wycieczki samochodem, nowe miejsca itd....i co?.... dla dobra psa mam rzucić pracę i całymi dniami podróżować i wędrować z psem by zaznał pełni szczęścia? Absurd. To może nie powinnam mieć takiego psa? Też absurd, bo z kolei ja byłabym nieszczęśliwa

. I tu jest właśnie jest dla mnie miejsce na kompromis - ja się dostosowuję do potrzeb psa a pies do moich możliwości. I myślę, że tak jest w wielu przypadkach, niezależnie od tego czy pies śpi w domu czy w budzie - z pominięciem tych którzy psa traktują na równi z krasnalem ogrodowym

czyli przedmiotowo.
Zobaczcie na temat: czym karmić psa? miska na stojaku czy na podłodze?, sterylizować, czy nie?. Nie ma jednej, jedynie słusznej metody

Jedni naukowcy mówią tak, a drudzy inaczej. Skoro oni do końca nie wiedzą to co nam się "wymądrzać"

Niech każdy kieruje się własną intuicją i rozumem - bo i tak sam ponosi konsekwencje swoich decyzji. Dobrze jest, gdy każdy opisuje jak opiekuje się swoim psem, podając do tego uzasadnienie i efekty swojego działania. Nie ma natomiast absolutnie żadnego sensu ocenianie takich wypowiedzi- po pierwsze dlatego, że nikt z nas nie jest do tego wystarczająco kompetentny, a po drugie, ocenianie wywołuje "odruch obronny" u osoby ocenianej i zaczynają się przepychanki słowne, czepianie się słówek, a w efekcie niechęć do szczerych wypowiedzi, do przyjaznej rozmowy... a za tym chyba nikt rozsądny nie tęskni
