Ja do 6 miesiąca ciąży prowadziłam z Mufką nasz normalny tryb życia czyli pies dużo zajęć, ruchu i nie oszukujmy się bardzo ważny członek rodziny. Potem los chciał, że z dnia na dzień musiałam Mufkę odstawić na bok bo Jakub chciał za szybko dołączyć do naszego grona i o dziwo gdy po kilkudniowym pobycie w szpitalu wróciłam do domu Mufka jakby od razu zrozumiała, że nie ma co liczyć na spacery i inne takie ze mną... i tak 3 miesiące przed pojawieniem się niemowlaczka w domu chcąc nie chcąc ,,schłodziłam" stosunki na linii ja-pies. Nie wiem czy to akurat w przypadku Mufki było potrzebne bo choć źle ona u nas nie ma to jednak są pewne zasady których zawsze staramy się przestrzegać (na przykład na kanapę pies może wejść tylko po uprzednim zaproszeniu przez ludzia) ale puki co problemów w stosunkach Mufkowo-Jakubowych nigdy żadnych nie miałam (odpukać).
Tak mniej więcej przez 2 pierwsze dni denerwowała się, jak Kuba płakał - od razu przybiegała i pokazywała nam, że chyba coś jest nie tak ale szybko zrozumiała, że Młody tak ma, że ryczy i ogólnie panujemy nad sytuacją więc zdjęła z siebie obowiązek informowania nas o płaczu Jakubka (zwłaszcza, Mufka w tej nadgorliwości w opiece była przez nas ignorowana) i potem gdy Kuba przy kolkach ryczał w niebogłosy ona chrapała w najlepsze
Kuba zaczyna łazić na 2 łapach przytrzymując się różnych przedmiotów bądź Mufki. Mufaza wciąż wykazuje w stosunku do niego wiele delikatności co czasem mnie martwi bo boję się, że trudno mi go będzie nauczyć, że z zasady psom nie wyjmuje się oczu (przynajmniej nie bez znieczulenia) bo jak on ma to zrozumieć skoro Mufka na wszelkie jego zabiegi reaguje machaniem ogona i szczęściem na pysku więc moje tłumaczenia, że tak nie wolno bo to psa boli jest trochę mało wiarygodnie... no ale konsekwentnie zakazuję Kubie znęcania się nad psem licząc na to, że zrozumie to sam a nie ,,przy pomocy" jakiegoś czworonoga, który nie wykaże się taką cierpliwością jak Mufka.
Z moich obserwacji wynika, że zazwyczaj problemy są w domach gdzie pies nie zna swojego miejsca w szeregu, bądź jest postawiony na pierwszym miejscu (i zdaje sobie z tego sprawę że jest numerem 1 w domu). Właśnie wczoraj dzwoniła do mnie koleżanka bo jej znajoma akurat ma problem z westem który po pojawieniu się niemowlaka (jest to 2 dziecko w rodzinie) zaczął przejawiać niemal wszystkie objawy stresu z powodu niezrozumienia nowej sytuacji (stara się oddzielić matkę od dziecka, zaczął załatwiać potrzeby fizjologiczne w domu itp...) no ale ten pies był właśnie przez wszystkich domowników rozpieszczany...
Magda dla aktywnych Mam, które nie mogą i nie chcą zrezygnować ze wspólnych spacerów z dzieckiem i psem polecam nosidła (bądź chusty). Dla mnie spacer z wózkiem i psem to mordęga ale jak młodego wsadzam w nosidło to wszyscy są szczęśliwi. Oczywiście to samo co przy wózku (tak jak pisała Karolina) duży pies musi być do opanowania żeby nie przewrócił mamy z maluszkiem ale odpada nauka chodzenia na smyczy po jednej stronie wózka.
A tak zupełnie na marginesie to codziennie dziękuję losowi, że trafił nam się tak cudowny pies jak Mufka. I generalnie faktycznie większość szwajcarów jest nieziemska w relacji dziecko - pies.
Niedawno byłam z Jakubkiem i Mufką z wizytą u Ali (Busoli) i podczas tej wizyty można było nagrać film z komentarzem ,,NIGDY NIE PRÓBUJ TEGO Z WŁASNYM PSEM!" Mufka z Dalmacją obgryzały wspólnie jedną kość (jedna z jednej strony druga z drugiej) a na środku pomiędzy nimi Ala trzymała Kubę a ja jakoś dziwnie spokojna byłam, że choć on próbuje złapać tą kość to nic mu nie grozi. Dla mnie to psie anioły (choć Mufka to diabła czasem ma za skórą

)