Dzień dobry wszystkim!
Do domu dojechalismy pozna noca, glownie ze wzgledu na kilka postojow zwiazanych z prostowaniem gnatkow i innymi potrzebami. Podroz minela spokojnie, choc mialem maly zastrzyk adrenaliny.
Zatrzymalismy sie na stacji na tankowanie, kawe i spacerek. Nagle, nie wiadomo skad (jak to zwykle bywa) pojawily sie dwa egzemplarze rasy europejskiej bardzo zdeterminowane w potrzebie zawarcia blizszej znajomosci z tak piekna sunia. A Jessi jako pies swiatowy obyty w psim towarzystwie oczywiscie prob kontaktu nie zamierzala utrudniac, do tego stopnia ze nie chciala kontynuowac podrozy. Na proby naklonienia do zajecia swego miejsca w samochodzie byla zupelnie glucha. Zachowywala sie jak typowa oslizna, wsteczny i "rura". Efektem bylo to, ze obroza Jessi... zsunela sie z jej kudlatego karku i zostalem z obroza i smycza w reku!
Juz widzialem oczyma wyobrazni jak w Fundacji szanowne Panie rzucaja lotkami od dart'a w moje foto, gdy Jessi spokojnie wrocila do mnie, pozwolila zalozyc sobie obroze i przy mojej niewielkiej pomocy i z pomrukiem niezadowolenia zajela miejsce w samochodzie.
Jestem juz z Jessi po dluuugim spacerku. Na razie zwiedzalismy tylko teren wokoł domu i mysle, ze poznala topografie dzialki dosc gruntownie

.
Noc minela w miare spokojnie choc bylo duuuzo chodzenia i obwachiwania naszych drewnianych katow.
Aniu, tak jak przypuszczalem po naszej rozmowie Jessi na gore nie odwazyla sie jeszcze wejsc (azurowe schody) i tak sobie mysle, ze ta zasada bylaby mozliwa do utrzymania i w naszym domku :).
No i co najwazniejsze: nic co na temat Jessi zostalo napisane wczesniej nie jest przesadzone :). Wrecz odwrotnie! Takiego pieszczocha w zyciu nie widzialem!
Czekam teraz az obudzi sie reszta mojej rodzinki i zejdzie poznac nowa domowniczke.
Z pewnoscia najbardziej zaskoczona bedzie moja ukochana zonka, bo na pewno nie spodziewala sie, ze przywioze jej do domu az tak dorodna sunie :). Nieco pozniej wkleje kilka fotek z dziennych spacerkow i domu a na razie pozdrawiam wszystkich. I jeszcze jedno:
Serdecznie dziekuje wszystkim, ktorzy przylozyli chocby palec do uratowania Jessi, w szczegolnosci za opieke i resocjalizacje Basi, Ani (rowniez Jej rodzicom).
Podziekowac tez musze zonce za anielska cierpliwosc :) (masz tam jej jeszcze troche Skarbie?) no i Ziucie za inspiracje i poswiecenie (w koncu rozbite auto to nie przelewki).
Do... przeczytania!