To był weekend pełen przygód. Debiut na zagranicznej wystawie okazał się meeeeeega szczęśliwy.
Zaraz po przyjeździe nasza Bianka dała nam pokaz jak bardzo nas kocha i że nawet z Giną w pokoju siedzieć nie będzie sama.
Ledwo weszła do pokoju- a mój mąż schodził po schodach, a ja w tym czasie stałam w recepcji - słyszymy krzyk Czechów, że pies wyskoczył przez okno!!! i to postawiło nas na baczność i sprintem na górę. Biegiem ja i z dołu Janusz biegniemy by sprawdzić, czy to czasem nie nasze- a tu nagle na schodach dogania nas Bianka- ale co? jak? gdzie? przecież była w pokoju ??????
No i tym kaskaderem co skoczył z drugiego pietra była ona.
To ten hotel i okna na górze.

Spadła jak kot- tak widać po śladach łap na piasku. Ale pierwsze godziny po były ogromnym stresem - czy wszystko będzie ok.
Wieczorem był spacer, kupka i wszystko si, mocno obolała - ale żyje!!!!, - chodzi!!!! - je!!!!
Spacer po "powrocie z zaswiatów"

W sobotę Bianka w Czechach miała wakacje.
A jej „siostra” Gina sprezentowała jej prezencik w postaci wygranej.



W stawce szczeniaczków było 8 suk. Po wstępnym przeglądzie sędzina wybrała dwie- w tym my mówiąc, że to są bardzo ładne suki. Zrobiła wybór 3 i 4 miejsca. No a później my biegałyśmy, a pani patrzyła i patrzyła i zdecydowała, że to Gina Stróż Zagrody zajmie miejsce pierwsze.
Dostałyśmy pierwszy puchar, worek karmy i talon na 150 koron do wydania na stoisku z psiowymi akcesoriami.
Później dopingowałyśmy Fibi i Czaka i Denvera.
A to moja najwspanialsza trójka
