Część III – Wyścig z czasem.
Nie wiedzieliśmy , że rozpoczęliśmy wyścig z czasem. Zaczęliśmy szukać lekarzy, którzy podejmą się operacji. Nie mieliśmy doświadczenia i wiedzy w tym zakresie. Prosiliśmy o pomoc na forach : szfajcary. com i Polskiego Związku Kynologicznego. Problem polegał na tym, że było to bardzo rzadkie schorzenie –o podłożu genetycznym. Tutaj serdecznie dziękujemy Ani z portalu szwajcary.com. Ania pierwsza odpowiedziała i wskazała klinikę w Bohuminie i lekarza specjalistę.
Aniu jeszcze raz dziękujemy !
Rozpoczęliśmy konsultacje z lekarzem z kliniki w Bohuminie w Czechach. Pojawiły się trudności językowe. Ania tłumaczyła nam maile. Nawiązaliśmy kontakt z szefem chirurgii na SGGW w Warszawie. Wszystko to wiązało się z daleką podróżą, i nie wiadomo z jak długim pobytem. Przeszkoda było , że Bary tak daleko nie da rady pojechać. Coraz trudniej oddychał.
Wtedy trafiliśmy na lekarzy z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Pora była urlopowa, więc cierpliwie, chociaż niespokojni e czekaliśmy na koniec wakacji, aż zespół chirurgów będzie gotowy do operacji. Pierwsza operacja odbyła się 14 października. Bary zaczął lepiej oddychać. Cieszyliśmy się , że najgorsze za nami. Niestety, była to poprawa trwająca dwa miesiące. Później było już tylko gorzej. Tata wykorzystał cały urlop, aby być z nim w domu. Baliśmy się go zostawić samego. Dusił się kilka razy dziennie. Staliśmy nad nim bezradni błagając go, aby walczył i się nie poddawał, że da radę. Do ogrodu nosiliśmy go na rekach, bo chodzenie po schodach sprawiało mu problem. Nasz „rodzinny” wet cierpliwie podawał mu leki zmniejszające obrzęk i zapobiegając stanom zapalnym.
Panie doktorze , Panie Marku serdecznie dziękujemy.
Termin następnej operacji ciągle się przesuwał z przyczyn losowych, a Bary coraz trudniej oddychał. Oddychał przez mały otwór w krtani o średnicy gwoździa. Mógł leżeć i spokojnie chodzić. Jadł ale niewiele. Mały wysiłek powodował, że się dusił. Dzień przed operacją stracił przytomność. Nie mogliśmy już dłużej czekać. To była najtrudniejsza operacja. Jak lekarze mówią zabieg wysokiego ryzyka.
W sumie Bary przeszedł 4 operacje. Wszystkie wykonał zespól chirurgów z kliniki Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Wspaniały zespół z szefem chirurgii na czele.
Panie doktorze nie ma słów, którymi moglibyśmy wyrazić naszą wdzięczność. Dziękujemy Panu i całemu zespołowi. Dziękujemy.
Niezastąpiony doktor Skrzypczak lekarz prowadzący Barego. Panie Doktorze dziękujemy.
Nie znamy jeszcze zakończenia ale Bary już wygrał. Dzięki lekarzom od dwóch miesięcy normalnie żyje. Cieszy się , biega i szczeka, co prawda przez rurkę tracheostomijną ale szczeka. Jest pogodny spontaniczny, kochany. Wraca do swojej wagi, chyba też urósł. Normalnie żyje.
W sobotę badanie endoskopowe. Wieczorem napiszemy jaki jest wynik.

Obrazek został zmniejszony.Pozdrowienia od Barego!