Ech, życie szczeniaka jest zaskakujące

. Na ostatnim wieczornym spacerze Orsi zdobyła nowe przyrodnicze doświadczenie. Jako, że w naszej okolicy już obudziły się ropuchy i jedna nam się napatoczyla na trasie spaceru to dziewczyny się zapoznały. Obie nie były zadowolone po spotkaniu

. Orsi bardzo zaciekawiona tym dziwnym czymś biegała w koło aż w końcu cap ropuchę do pyska i się zaczęło. Ślinotok i plucie,wycierała pyszczek, całe spodnie miałam zaplute

. Wiedziałam, że się tak skończy ale trzeba zbierać życiowe doświadczenia. Następną ropuchę już zostawiła w spokoju, tylko tak śmiesznie kłapała pyszczkiem i jak na zawołanie zaśliniła się znowu. Myślę, że już do końca życia nie zainteresuje się żabami
A wczoraj młoda zakosztowała "wieśmaka" miło zalatującego stajnią, tyle, że nie dane było jej go spożyć, bo wydłubałam jej ten rarytas z zębów. Za to dziś dożywiała się zajęczymi bobkami

A to parę ostatnich zdjęć:
zlap mnie jak potrafisz...
dzieci się bawią
cztery lapy psa unoszą w świat, a uszy pomagają

wracamy?
Pani gotuje a ja jem i rosnę. Mam 12 kg