Hej, hej

tu Sonia i Goran.
Melduję, że noc przebiegła zupełnie spokojnie. Co prawda ok. godz. 2,00 pan Goran troszkę się pokręcił po domu, dość głośno potrzepał uszyskami

po chwili Sonia włączyła się ze swoim operowym ziewaniem, ale .... jedno "psiarnia spać!" i znowu ucichło

Rano śniadanko - nauka karmienia w pewnej, bezpiecznej odległości

bo przecież Soooooniaaaa maaaaa czaaaaasssss i nie spieszy się z jedzeniem. Natomiast Goran, wygłodniały po wczorajszym dniu (brak śniadanka przed podróżą, co prawda otrzymał później swoją rację jednak jakoś tak szybko uwija się z michą) szybko bieży do michy Soni

Trzeba pilnować. Dobrze, że Goran jest posłusznym psiakiem i szybko reaguje na komendę "siad".
Później duecik posłusznie powylegiwał się przy pańci. No a później ............. to dopiero była jazda! Powtórka z rozrywki z wczorajszego popołudnia!!! harce na podwórku! bieganie, szczekanie, tarzanie się. Jedna wielka gonitwa. Goran jest szybszy i bystrzejszy od Soni, podkrada jej a to patyka, a to kółeczko. Piłeczka piszcząca, to już czas przeszły. Wczoraj najpierw przestała wydawać wszelkie dźwięki, po czym została pozbawiona wypustek, no i ..... rozłożona na czynniki pierwsze
Sonia i Goran wygladają razem bosko

nie mogę się napatrzeć.
Dzisiaj, po tych szaleństwach, wybrałam się z nimi na krótki spacer. Krótki, bo musimy nauczyć się najpierw chodzić razem na smyczy. Pewnie trochę potrwa zanim "się poukładamy".
Teraz psy śpią na dworze.