Kasiu, pocieszyłaś mnie. Thnx.
Ala, cycuchów nie przemywam, nie miziam, nie dotykam.
Jak leżała kołami do góry po prostu kładłam na niej kapuchę i ona tak potrafiła bez ruchu robić za salaterkę z pół godzinki jak nie dłużej.
OK. Chłód, odrzucenie i zaniedbanie emocjonalne
Intelektualnie musi się nagimnastykować jak próbujemy bawić się w tropienie. Ale na razie z kiepskim skutkiem. No i z pewnością jej to nie stresuje.
Codziennie rano i (co drugi dzień) wieczorem jogginguje z Krzyśkiem, a podczas dnia godzinami łazi ze mną i Kacprem po polach i lasach. Wczoraj wyszłyśmy z domu o 10:00, wróciłyśmy sporo po 14:00 na papu, zaraz potem po Maję do szkoły i do 18:00 na łąkach. Potem wet. Jak po 19:00 spotkała się z Tori od Alice już jej się prawie biegać nie chciało, ale po 22:00 znów szalała z psiakami z sąsiedztwa. Ja już prawie wysiadam, a ona nadal "niewyżyta"
Z miejsc stresujących... hmmm... chyba nie mamy takich (poza gabinetem weta)
Ale w najbliższy wtorek jest zapisana na kąpiel (w lecznicy, więc zapachy weterynaryjne będą) ale sama nie wiem czy będzie to dla niej stres, czy wręcz przeciwnie masaż stymulujący

. Ja jej nawet teraz nie czeszę, żeby nie stymulować. Ale wykąpać muszę, bo zdechła sroka w którą się namiętnie wtarła jakoś nie chce się ulotnić od czasu majówki

mnie to rybka, ale małż świruje
btw Berta całe życie permanentnie miewała urojone ciąże i nie dostawała żadnych preparatów hormonalnych, po prostu samo przechodziło, bez stanów zapalnych. Wystarczało dużo ruchu i mało żarcia. Ale wówczas mieliśmy innego weta, może po prostu inna szkoła, a może u Grandy rzeczywiście jest konieczność podania tego Galastop.