




Na ogół tez mam niemal (1 cm ) łysy łeb, 3 kolczyki w uchu i bojówki moro





Moderator: annasm
dakota0508 napisał(a):ale nie masz ..kaptura :)
kerovynn napisał(a):uuuuu, to Was psica nieźle zawstydziła![]()
![]()
![]()
![]()
Na ratownika ją - to nikt by pod lawiną nie zaginął![]()
![]()
![]()
![]()
Majszczur napisał(a):Boskieja również domagam się fot od d...y strony
dakota0508 napisał(a):a propo garazu... Dakocie zaginął 'kaczor" to znaczy ukochana piłka, i może nie tyle ża zaginął co kolega bawiąć się z nią kopnął rzeczonego kaczora pod graż. Męczony wyrzutami sumienia na kwękanie Dakoty legł na kolanach i zaczyna szukać. Po 30 minutach cały w ziemi, łapy wsadzał po samą szyję przeczesując centymetr po centymetrze, podniósł się mówiąć jasno i dobitnie do właścicielki piłki" NIE MA!" ( zazwyczaj to działa...ale nie tym razem. Ona z niedowierzaniem na niego gały wyłupiła i wsadza dalej łeb pod garaż, kwęka i chodzi dookoła. Poleciała przyciągnąć odsiecz w mojej osobie. Tak wiec wystają 3 tyłki w powietrzu. MÓJ ( duzy) KOLEGI i Dakoty. Szukami i szukamy...piłki nie ma. Mój Paweł obserwując nas , a zwłaszcza Dakotę mówi że na bank musi tam być i że z jego obserwacji wynika że musi być w samym rogu.
Więc wyciągnęłam zwój łeb i tyłek spod garazu i zagoniłam Pana Madralę do szukania, a że sama długo nie wytrzymałam ...dołaczyłam i swój tyłek. Przez godzinę 4 dupy w powietrzu podrygiwały a nalezne do nich głowy pod fundamentem garazu bacznie wygladały pilki.
Szlag mnie trafił, psa opieprzyłam że nas w jajo robi, no bo przeciez tyle szukaliśmy, i pod folia fundamentu i na folii i pod belkami i NIC. Znaczy że psu się we łbie poprzewracało i nam zajęcie znalazł ( a jak wiecie ona bez piłki ma depresje i tylko dlatego szukaliśmy tak długo)
Odpuściliśmy...pies NIE!
Plumkała do wieczora, kwiczała i kwekała. Wieczorem przychodziła jakaś taka uwalana w ziemi. Na noc polożyła się spać. Rano Pan do pracy, ale psa wypuścił , mnie obudził. Zrobiłam kawkę i zainteresowałam się że pies nie byl w łóżku mnie wylizać na dzień dobry, nie wraca na poranne mizianie....z kawę wychodzę na taras wołam ją....przyleciała, ale na chwile i znikneła za garażem ponownie. Zdążyłam wypić kawę...pies wrócił z pyskiem pełnym ziemi i ...KACZORA. Nie wierzyłam własnym oczom. Poleciałam za garaż i co widzę...fundament podkopany na metr! ( Dakota nigdy nie kopała w ziemi, żadnych dziur...skąd wiedziała jak to się robi? :) )
Metr głebokości 1,5 metra długości prosto pod róg gdzie pokazywała.
Poczułam się jak kretynka....bo tyle szukaliśmy i nie znależliśmy , musiała sobie sama poradzić .
:) Nie byłam bohaterem we własanym domu![]()
Powrót do Duży Szwajcarski Pies Pasterski
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości