Niedługo
przed przyjściem na świat mojej pierworodnej leciutko schłodziłam stosunki z Bertą, nie miziałam jej na każdy jej kaprys, tylko wówczas kiedy ja chciałam i kiedy ja miałam czas, żeby przyzwyczaić ją, że nie może wymuszać na mnie zwracania na siebie uwagi i że nie ma na mnie monopolu. Kiedy Maja się urodziła od razu po przyjeździe ze szpitala dałam Bercie niemowlaka do obwąchania (kotom też) oraz zintensyfikowałam wczesniej ograniczone zainteresowanie i zabawy z Bertą - dzięki czemu Berta skojarzyła, że pojawienie się niemowlęcia w domu niesie coś fajnego dla niej

Nie było to trudne, bo dziecko w pierwszym okresie sporo śpi, więc mamy dużo czasu dla psa. Starałam się żeby uwaga moja i męża nie była w jednej chwili skupiona tylko na dziecku, kosztem psa. Kiedy ja przewijałam/karmiłam dziecko, on skupiał się na psie, kiedy on kąpał, ja najpierw pokazywałam Bercie co się dzieje w łazience, a jak traciła zainteresowanie zabierałam ją na dłuższy ciekawy spacer, kiedy mała leżała na kocyku ja z Bertą obok niej (na podłodze, bo na łóżko wstępu nie miała ani przed ani po pojawieniu się dziecka). Nigdy nie odsuwałam psa od dziecka, nie zabraniałam dostępu, wrecz przeciwnie tworzyliśmy spójną całość, tylko miałam oboje pod baczną kontrolą. Maja pojawiła się kiedy Berta była "odchowaną" nieco młodszą niż roczną suńką w trakcie szkolenia PT. Ale szczerze mówiąc myślę, że nawet bez tych zabiegów przy względnie ułożonym i stabilnym psychicznie bernusiu pojawienie się maluszka nie zakłóca jakoś zbytnio rodzinnej harmonii. Z Grandą było odwrotnie, to ona pojawiła się jako szczon, przy już podchowanych dzieciach, więc sytuacja zgoła odmienna. Ale bern jest niezwykle elastyczny psychicznie i fajnie odnajduje się w nowych sytuacjach. No, przynajmniej te egzemplarze na które ja trafiłam
A poza tym WIELKIE OGROMNE GRATULACJE z racji Maluszka
