Zapytaj - najlepiej w osobnym wątku - czy ktoś z forumowiczów mieszka w pobliżu Ciebie i mógłby Ci w tym szczególnym dniu popilnować młodej. Czasu jeszcze sporo, więc może z kimś się w tym te macie dogadasz
A w temacie porannego wstawania to Cię pocieszę, że jeszcze nie masz źle
U nas dotychczas było tak: 4,00 pobudka i karmienie psów, potem na ogród na toaletę, mizianie og(a)ra, żeby zasnął. 4,30 kładę sie i dosypiam. O 6,00 druga pobudka, szybka kawa i na spacer z Esią, potem krótka przebieżka po osiedlu z Robinem i do pracy. Karmienie jest tak wcześnie gdyż Esia godzinę przed i po jedzeniu ma obowiązkowe leżenie - profilaktycznie, by zapobiec skrętowi żołądka. Od poniedziałku Esia ma szlaban na spacery(wet zakazał bo się przeforsowała i potrzebuje odpoczynku), zatem 4,45 Robin wali łapą w drzwi bo chce na ogród - idę go wypuścić, wstawiam kawę, szykuję miski z żarciem, psy jedzą, ja pije kawę, psy wychodzą na toaletę, potem wracają, miziam Esię, a w drugiej ręce maskotka by zająć czymś Robina bo inaczej będzie molestował Eśkę by się z nim bawiła albo wskoczy do łózka i rozdepcze Panu głowę (Robin wazy 28 kg). pierwszego dnia dałam mu kość z prasowanych jelit - taka największa jaką w sklepie mieli. Ciężką. Złapał ją w zęby, wskoczył na łóżko i spuścił Panu na czoło. Ciąg dalszy przemilczę
Po mizianiu Esia zasypia a ja jestem Strażniczką Spokojnego Snu Pana i Suni- czyli zajmuję się Robinem. Ale ponieważ głowa mi ciązy to zawijam się w koc na dywanie i biorę miśka w garść. Ja lekko drzemię, Robin bawi się w zabieranie misia. Najpierw szarpie, potem robi zwrot taktyczny, siada mi doopcią centralnie na głowę, tylnymi łapami rozpłaszcza biust, pięty wbija w gardło i memła misia. I tak mniej więcej przez godzinę. Pod koniec tej zabawy zaczyna się przytulanie, wsadzanie pysia w ucho, szczenięce posapywanie i ogólne czułości.Ok 7,00 jest już na tyle zmęczony, że idzie na swoja sofę spać, SZM w tym czasie już wstaje więc ja się rzucam na łóżko by choc pół godziny dospać w ludzkich warunkach
A mlody w tym wszystkim jest taki słodziak, że nie sposób się na niego o te ekscesy gniewać
