Negra szczeka jak tylko znajdzie się w pobliżu gabinetu weterynaryjnego, w którym już była. Do nowych wchodzi nieśmiało, ale cicho. W przypadku tych znanych ogarnia ją strach. Nie jest w stanie jeść ani bawić się. Kuli uszy, ugina nogi, oszczekuje powietrze, drzwi lecznicy, ludzi w środku. Cały czas warczy. Na każdy ruch reaguje gwałtownie, chowa się za nogi czy krzesło i stamtąd warczy. Nie pokazuje zębów tylko tak burczy w środku. Po jakimś czasie (min. 20 minut) zaczyna węszyć najpierw w powietrzu, potem po podłodze. Wychodzi z ukrycia, ale na miękkich nogach i gotowa do wycofania. Oszczekuje każdego kto się ruszy lub cokolwiek powie, nie mówiąc już o patrzeniu na sukę. Moje znajome, z którymi do tej pory bawiła się w domu, w kitlach wetowych są tylko oszczekane i owarczane.
Nie wiem, skąd u niej taki uraz. Być może wspomnienie po zabiegu usunięcia kła, gdzie zbudziła się i panicznie wyła do mojego przyjścia 3 godziny (miała pół roku)? Inne zabiegi są raczej typowe - szczepienie, opatrzenie łapy, oczyszczenie gruczołów.
Myślałam, że jak pokażę jej, że w lecznicach nie dzieje się nic złego, to będzie lepiej. Przez ostatni rok zabierałam ją co jakiś czas do weta, kiedy szłam tam ze szczurami. Negry nikt nie ruszał, dostawała smakołyki za spokojne leżenie, bawiłam się z nią w przeciąganie czy aportowanie w poczekalni. Nic się nie zmieniło, a mi skończyły się pomysły
