Do tej pory nie chciałam wspominać o tym na forum, bo po prostu dalej strasznie trudno mi o tym pisać.. Chociaż w sumie chyba powinnam was poinformować.
Odeszła od nas 30-tego czerwca. Wszystko zaczęło się początkiem marca, kiedy zauważyliśmy u niej spadek energii i jakby utratę humoru, osłabienie. Weterynarz zrobił natychmiast badanie krwi (zaniepokojony bladością dziąseł), które wykazało znaczną anemię. Lekarka szukała przyczyny po kolei wykluczając wszelkie możliwe choroby. Sabusia miała robione testy na wszystkie choroby odkleszczowe, wszelkie badania krwi, 2-krotnie (przez różnych lekarzy) wykonywane USG, biopsję szpiku (badany był w Niemczech i w Krakowie). Wyniki konsultowało kilku lekarzy. Wykluczono białaczkę i z dużym prawdopodobieństwem również inne nowotwory. Postawiono diagnozę - autoimmunologiczna anemia hemolityczna, która mogła być reakcją poszczepienną. Sabusia miala dwukrotnie przetaczaną krew, dostawała leki sterydowe (encortolon), badaliśmy jej krew co 10 dni. W połowie kwietnia wyniki zaczęły się po troszku poprawiać, dawno nie widziałam wszystkich domowników tak szczęśliwych. Ale w maju zaczęły znowu spadać. Lekarka dołożyła bardzo silny immuran, ale i on nie pomagał. Sabusia trzymała się dzielnie mimo tak silnej anemii, ale słabła coraz bardziej. Żal było patrzeć. Lekarze zrobili chyba wszystko co byli w stanie. Nie chcieliśmy żeby cierpiała. Wszyscy cierpieliśmy z nią.
Jak to określiła moja mama, "nie mogliśmy pomóc jej żyć, mogliśmy tylko pomóc jej odejść".
Ech.. ; >
Trudno sobie wyobrazić jak pusty i smutny może być dom bez psa. Byłyśmy niesamowicie związane, Bartuś strasznie przeżywa..
Taką ją zapamiętamy, zdjęcia są z połowy maja..

