
Oczywiście, już pomału myślimy o szkoleniu, o przedszkolu, o zajęciach umysłowych. Z kilku źródeł udało mi się ustalić, że należy sprawdzić, co psu najbardziej smakuje, co go najbardziej motywuje (może nie jedzenie a zabawka/zabawa?) i pomału można zaczynać. O tym informacji jest sporo, brak natomiast wzmianek: czym?
Czym motywować takiego małego szczeniaka? Psimi smaczkami (w niektórych są klasy: baby i adult, w innych zero info), czy smakołyki marek typu Pedrigree czy Frieskies, to taki sam badziew jak karmy i nie warto ich kupować? Mogę zawać mu np. ser żółty lub parówkę? A może po krótkiej sesji szkoleniowej dać kawałek żwacza z folijki a może kawałek świeżego mięska?
Czyli do sedna: jak zaczynaliście trening przez motywację, to czym i w jakich ilościach?