Saszka wieczorem miał skręt zoładka. Po godzinie od pierwszych objawów był już w Bohuminie ( Marzena chyba ma kilka ładnych fotek na radarach). Po otwarciu - skręt o 90 stopni, śledziona musiała byc usunieta bo nie chciała sie zmniejszać, jedno powazne naczynie trachnęło, stracił dużo krwi, były kłopoty z odbarczeniem żołądka - zrobił sie kleik z ryżu , marchewki i miesa (poprzedni posiłek w postaci suchego pokarmu był strawiony). Dłubali przy nim do 1 w nocy. Stracił dużo krwi. Rokowania ostrożnie optymistyczne były zaraz po operacji, teraz nie wiem - Marzena siedzi w Bohuminie.
Trzymajcie łapki. Mocno.
dla Bidusia
