Cholercia...zaczynamy się zastanawiać a czy dłużej myślimy tym więcej mamy niewiadomych. # dni myslenia i debaty.
Problem w ...ILOŚCI I ROZMIARZE.
Jak musimy gdzieś na dłużej wyjechać a nie możemy naszej Luski zabrac to podrzucamy psa moim rodzicom albo mamie Pawła...spróbujcie podrzucić dwa OLBRZYMY :) starszym ludziom :). Dakota jedna jest spokojna i zakochana w dziadku, ale dwa to moga byc problemy.
Raz o miłośc , dwa dominacja na spacerze i ewentualne pociągnięcie... już widze te ludzkie breloczki przy smyczach pędzących psów
Po reanimacji i składaniu nie chciały by mnie te "breloczki" na oczy widzieć i jeszcze by mnie wydziedziczyli
Poza tym my psa nie mogli byśmy wychowywac na dworzu. Nasza jest jak dziecko...sami przeciez wiecie że nawet rozmawia i dyskutuje z nami, śpi w łóżku, je z talerza i widelca....a dwa w domu mimo ogrodu to lekki bałagan pod nogami zwłaszcza jak się wraca to ruchliwy bałagan przez który nie da sie przejść.
Zastanawiamy się jeszcze czy Paweł będzie umiał dzielić miłość na dwa psy...sam sie tego boi.
A nie moze byc tak żeby którys był poszkodowany...ja bym tego nie zniosła.
A co jak wpadną na głupi pomysł( oba razem będa głupsze w pomysłach niż każde z osobna

)
wrócimy a po domu tylko proch zostanie ...i dym?
A jak Dakota zacznie go podgryzac...wszak to zazdrośnica gorsza niż ja
, a jak go odrzuci i będzie mu krzywdę robiła zołza?
Panie Lucjanie...błagam o cierpliwość... 3 dni rozmyślań to za mało. Musimy porozmawiać z rodzicami ...a wiem juz co powiedzą...ba!..raczej mi pokażą

.. ale może jakoś nie będą nam wybijac tego z głowy za bardzo.
