kolejne wybryki moich ukochańców a raczej nowego wychowańca Kastora.
Kupiłam duży ponton-legowisko. Paczka przyszła wiec wziełam się za jej otwieranie. Przecięłam taśmy i ponton wyskoczył na podlogę sam się rozkładając.
Kastor w oka mgnieniu wskoczył do pontonu i zaczął go wypróbowywać, w każdym możliwym sposobie ułożenia ciała.
Nie mogłam zaciagnąć pontonu na miejsce bo właził łapami na niego i się uwalił na samym środku.
Musiałam sposobem to przetransportować,psy wygoniłam do ogrodu, wyłozyłam mu jego poduszki i kocyk, wymościłam, poukładałam.
jak Kastor wrócił z dworu i zobaczył "babski" porządek od razu ze złością zaczął wywalać wszytko na środek i na pustym pontonie uwalił sie jak król

nie ziemmsko z siebie zadowolony. Mnie mina zrzedła.
A jeszcze bardziej jak sie okazało że nie pozwala do pontonu wejść Dakocie. Pan wrócił z pracy , usłyszał że "obwieś" nie chce się z Dakotą dzielić i sam postanowił wejśc na ponton. Kastorek łapami zaczą go wyganiać i podgryzać iskając. To samo z bratem Pawła. Nikt nie może wejśc do pontonu....nikt prócz mnie

.
...ale historia ma też drugie dno.
Kastor do swojego posłania nie da nikomu wejść ale jak sam ma ochotę wpakować się na kanapy to nie przeszkadza mu że na niej leżymy: my i Dakota, i że miejsca już nie ma. Dla niego musi sie znależć. KRÓL i władca..jak nic