Wiem, że nie daje.
Ja bardzo chciałam by Galwin był reproduktorem, ma wspaniały charakter. Papiery na dzień dzisiejszy załatwiłabym bez problemowo, gdyż na prześwietleniu nie ma najmniejszych śladów dysplazji. Ale nie wyobrażam sobie jakbym się poczuła, jeśli jego maluchy byłyby chory. To w dużej mierze byłaby moja wina.
Znam się dość dobrze na prawach genetyki i wiem, że dziedziczenie wielu chorób nie jest do końca wyjaśnione oraz jest bardzo skomplikowane. Ale po co kusić diabła
Jest to tylko i wyłącznie moje zdanie. Nie potępiam nikogo kto dopuszcza swojego psa który ma dysplazje czy też po prostu uraz stawu.
Myślę także, że prześwietlenie za jakiś czas u Bena może wiele wyjaśnić. Może to wcale nie dysplazja, tylko "gorszy dzień"

Albo chwilowy problem z wapniem i fosforem. 3mam kciuki aby tak było.