Na początku chciałabym Wam wszystkim serdecznie podziękować za wszystkie trzymane kciuki i za wysyłanie dobrych fluidów

-powiem szczerze ,że przez te ostatnie 2 miesiące uciekałam się do wszystkiego co mogłoby pomóc i mi i mojej malutkiej córci,która dzięki ogromnej wierze jest w dalszym ciągu w moim brzuszku(co znacznie zwiększa jej szanse na zdrowe życie).
Oczywiście,że by nie było tak słodko to w dalej leżę w szpitalu(zaczął się już 3 miesiąc mojego pobytu)-ale co nie zabije to wzmocni,a każde doświadczenie kształtuje i wzmacnia charakter,a wszystkie życiowe priorytety ulegają całkowitemu przewartościowaniu...Te ostatnie 2 miesiące były dla mnie bardzo trudne,bo oprócz tego ,że miałam kilka krwotoków zagrażających mojemu i małej życiu ,to każdorazowo przy nich lądowałam na porodówce ,bo wszyscy mówili,że czas już kończyć ten cyrk,bo taka zabawa jest zbyt niebezpieczna....(i zawsze cudem unikałam cięcia ).Obecnie jestem w 35 tygodniu ciąży i dostaję silne leki w celu zapobiegania skurczom macicy oraz kolejnym krwotokom, i mam nadzieje tak wytrwać do 12 stycznia,i mimo tego,że nikt nie dawał nam żadnej szansy, to ja ani moje maleństwo się nie poddajemy i trwamy dalej...
No ale dosyć już tego przynudzania

-z okazji świąt mój prowadzący zgodził się w końcu na to, abym mogła wstawać z łóżka i zezwolił na przyniesienie mi kompa na kilka dni

,co oczywiście sprawiło mi niebywałą przyjemność.
Z tego co zdążyłam przeczytać-chociaż oczywiście nie wszystko bo zostało mi jeszcze do przejrzenia ok 500 postów-to wiele się zmieniło na forum.....a czas pokaże i zweryfikuje wszystko( ale nie jest to miejsce do rozważań nad zmiennością stałej...).
Wracając do moich psowatych,to okrutnie za nimi tęsknię.Jednak mój SZM staje na wysokości zadania i pilnuje aby im niczego nie brakowało-w dalszym ciągu są pieskami kanapowymi(podobno kanapa stała się zdecydowanie za mała i po wszystkim będziemy musieli wymienić ją na większy model);mój ojciec codziennie urywa się z pracy i wychodzi z nim na 1,5 h spacer aby psiuty mogły się wybiegać.
Nefra po wszystkich perypetiach zdrowotnych w dalszym ciągu jest piękną księżniczką z sierścią której mogłaby jej pozazdrościć niejedna sunia,ale też nie zapomina sprawiać codziennego łomotu "malutkiemu"Obelixowi

.
A Obelix wyrósł na ogromnego bernola, i wielkością raczej dorównuje niedźwiedziowi lub bernardynowi niż typowemu przedstawicielowi swojej rasy,jednak wyraz jego pychola w dalszym ciągu przypomina kłapołucha z Kubusia Puchatka ,a nie inteligentnego Ferdynanda.Oczywiście jak przystało na wioskowego głupka nie nauczył się podnoszenia nogi na siku i szczy jak baba

,ale i tak jest strasznie kochany i wcale nie zdaje sobie sprawy ze swojej masy i siły i dalej daje się tłuc dużo mniejszym od siebie psiakom
A z okazji świąt do szpitala za pozwoleniem wyższej instancji zostały przemycone mi moje dwa tochmoleńce i to był chyba największy prezent jaki mogłam dostać (SZM stanął na wysokości zadania)-nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałam się ,że moje psiuty tak mogą się zmienić(Nefra jest jeszcze piękniejsza ,a Obelix to prawdziwy olbrzym z przepiękną szatą i cudnymi ślepiami,a nie ma nawet jeszcze roku,aż strach pomyśleć jak będzie wyglądać gdy osiągnie dojrzałość)-bo zdjęcia jednak nie oddają wszystkiego .
Teraz wklepię troszkę zdjęć
Jeszcze jesienna aura
Obrazek został zmniejszony.Moje kanapowce
Obrazek został zmniejszony.Obelix
Obrazek został zmniejszony.Moje cudeńka
Obrazek został zmniejszony.Nefruśka
Obrazek został zmniejszony.Kanapowiec
Obrazek został zmniejszony.No daj mi w końcu odpocząć
Obrazek został zmniejszony.Zimowa aura
Obrazek został zmniejszony.
Obrazek został zmniejszony.Jeszcze raz dziękuję bardzo za wszystkie dobre i ciepłe słowa
