Życzę dużo sił w walce z chorobą. Najważniejsze to nie poddawać się. My w zeszłym roku przechodziliśmy podobną sytuację ,gdy zachorowała nam Dili. 2 miesiące na kroplówkach, bez jedzenia,picia,nieustające krwawe biegunki, wymioty... między czasie dwa razy otwierany brzuch....cały czas brak konkretnej diagnozy.Objawy kliniczne wskazywały na parwowirozę ,a jednak wszystkie badania ,testy negatywne a pies w stanie agonalnym ...
Początkowo wierzyliśmy ,że z tego wyjdzie ,bo jest młoda ,silna.Dyżurowaliśmy przy niej 24h /dobę aby przez moment nie została sama.Przyszedł dzień ,że nie reagowała już na nasz widok...kiedy Klaudia schodziła ze swojego dyżuru żegnała się już z nią, ja ryczałam i zaczynałam wątpić czy warto odłączać nową kroplówkę...myślałam ,że to już kwestia godzin

A jednak Dili wyszła z tego...dziś kiedy wspominam , nie wiem jakim cudem , ale to był prawdziwy cud.
Po 5 miesiącach na specjalistycznym sympozjum weterynaryjnym nasz p.weterynarz przedstawiła przypadek Dili wraz z kompletem badań i padła jednoznaczna diagnoza to było HGE .Śmiertelność w tej chorobie wynosi ok. 80 % z powodu odwodnienia. Choroba bardzo trudna do zdiagnozowania ze względu na nietypowy i niecharakterystyczny obraz kliniczny podobny bardzo do parwowirozy.
Dziś Dilunia jest zdrową pełną życia suczką, niedawno urodziła pięknego chłopczyka. Jej choroba nauczyła nas niesamowitej pokory, cierpliwości a przede wszystkim wiary,że ZAWSZE trzeba mieć nadzieję i nigdy się nie poddawać.Tego Wam z całego serca życzę .