życie jest piękne

a Chabercik prawie zdrowy

dzisiaj pijemy do upadłego, pierwszy raz od 3 miesięcy mamy naprawdę chwilę oddechu i spokojne, miarowe tętno
wyniki badań są rewelacyjne, leukocyty spadły do 28 tysięcy

to jeszcze nie jest norma ale już jesteśmy bardzo blisko! poza tym wszystkie wyniki idą ku dobremu, jedynie wątroba jeszcze troszku szwankuje ale też ją okiełznamy

od poniedziałku nie dostawał już kroplówek (nie było ani jednej żyły bez zrostów) więc takie wyniki badań są dla nas wielką niespodzianką ale też nadzieją na to, że za parę tygodni (może miesięcy) Chabercik będzie pełen sił
nie musimy już jeździć codziennie czy co drugi dzień do lecznicy, nie musimy robić badań co 3 dni, nie musimy zapinać kroplówek, robić zastrzyków... ależ ulga

jedyne co jeszcze musimy to dawać baterię leków i gmerać palcami w ropniu

ale ropień też wygląda całkiem ładnie, nie ma już zakładanych sączków. oczywiście nie może być tak że wszystko jest super - tydzień temu Bosman wyciągnął mu w nocy wszystkie sączki i je zjadł... trzy sączki, każdy po 4 metry długości

no i ciągle mamy lekki stresik bo wszystko jeszcze przez niego nie przeszło...
a Chabercik? ma się coraz lepiej. od paru dni samodzielnie wchodzi po schodach, dzisiaj już sam wstaje z siadu. apetyt ma ogromny, czasami widać mu iskierki w oczach, które tak kochamy. waga spadła mu w najgorszym momencie do 33 kg, dzisiaj waży już 37.
bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy i kciuki! ale nie puszczajcie jeszcze kciuków, jeszcze długa droga przed nami. Liczę jednak na to, że będzie ona mniej wyboista niż ta, którą już przeszliśmy…
A jednak nadzieja umiera ostatnia…
