Moderator: Halina
saba&mlis napisał(a):Dzis uwazam ze to nasz ludzki egoizm i bezmyslnosc powoduja ze psy w pewnym momencie zycia cierpia.
Florka36 napisał(a): Nie można być pesymistą , że pies zachoruje i będzie problem. A może dożyje sędziwego wieku w doskonałej formie ?
Pozdrawiam serdecznie.
AniaRe napisał(a):Czytałam te wypowiedzi po kilka razy. I uświadomiłam sobie, że miałam kiedyś, mieszkając na 4 pietrze, starego ONa -mojego pierwszego, ukochanego psa.
I akurat, kiedy był najbardziej chory, odchodził już, póltora miesiąca była zepsuta winda. I nosiłam go na dół i do góry-miałam wtedy 15 lat. Do zaprzyjaźnionego weta, ktróy awaryjnie przyjmował nas w bloku obok o każdej porze - musiałm go wnosić na 9 piętro.
I zupełnie nie potraktowałam tego jako argumentu, żeby nie mieć więcej dużego psa, nawet mi to przez myśl nie przeszło. I nie przypominam sobie, żeby mój pies akurat to noszenie odbierał jako "gehennę" -choc na pewno nie było to jego ulubione zajęcie.
AniaRe napisał(a): I nosiłam go na dół i do góry-miałam wtedy 15 lat. Do zaprzyjaźnionego weta, ktróy awaryjnie przyjmował nas w bloku obok o każdej porze - musiałm go wnosić na 9 piętro.
I zupełnie nie potraktowałam tego jako argumentu, żeby nie mieć więcej dużego psa, nawet mi to przez myśl nie przeszło. I nie przypominam sobie, żeby mój pies akurat to noszenie odbierał jako "gehennę" -choc na pewno nie było to jego ulubione zajęcie.
lukez napisał(a):Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Z tego co widzę problem może się pojawić gdy pies będzie stary i/lub schorowany. Myślę, że do tego czasu zamieszkamy już w domu z ogrodem :)
jarjarbinx napisał(a):Nasz Fujinu był wychuchany (to nasz pierwszy Bern) i noszony na rękach ze schodów. Mieszkamy w domu więc problemem były tylko wizyty u rodziców, od czasu do czasu. Nosiliśmy sobie tego Fujińca ale po paru miesiącach i jakichś 20 kg uznaliśmy, że już jest na tyle duży, że mógłby schodzić i wchodzić sam. I tutaj pojawił się zonk. Idziemy na spacerek a Fujin stanął na górze schodów i zaparł się jak koń ze strachuZajęło nam to trochę czasu aby przekonać tchórza, że schodów da się używać bez narażania życia
Przy kolejnym Bernie będziemy nosić ale raz na jakiś czas pozwolimy zejść samemu żeby tchórz paskudny później nie odmawiał współpracy
Kiedy moja Berta umierała ważyła około 30 kg. Bezwładne ciało psa o tej masie sprawia wrażenie dużo cięższego niż jest w rzeczywistości. Berta umierała wiele tygodni i przez ten czas nosiliśmy ją po schodach (mieszkamy na drugim piętrze bez windy). W pewnym momencie mój chory kręgosłup odmówił posłuszeństwa i musiałam nauczyć się sama wykonywać wiele czynności weterynaryjnych (między innymi zakładanie wenflonu, podawanie kroplówki, zastrzyki domięśniowe, ect) bo kiedy mąż był w pracy (a nie zawsze mógł na żądanie się urwać) ja sama po prostu fizycznie nie dałam rady zanieść Berty do samochodu żeby zawieźć codziennie do weta czy wysikac (kiedy jeszcze kontrolowała wydalanie).saba&mlis napisał(a):Czytajac caly watek widac ze Ci co maja wieksze doswiadczenia w opiece nad strszym czy chorym psem, beda odradzac decydowanie sie na bernenczyka w bloku bez windy.
baksak napisał(a):Wydaje mi się że to jest kwestia czysto techniczna: dam radę/nie dam rady, a nie kwestia zdolności umysłowych i postawy etycznej właścicela.
annasm napisał(a):Ja nie podniosłabym Czaka - ważył nieco ponad 50 kg, był dużym psem. Mieszkamy w domu, na dwór mamy tylko 2 schodki.
Mój mąż ledwo dał radę go przenieść tego ostatniego dnia...
Nie mówię ze nie można mieć psa na 3 piętrze bez windy - można - trzeba mieć tylko świadomość że pewnego dnia może stanowić to problem nie do pokonania.
baksak napisał(a):Wydaje mi się że to jest kwestia czysto techniczna: dam radę/nie dam rady, a nie kwestia zdolności umysłowych i postawy etycznej właścicela.
Powrót do Berneński Pies Pasterski
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości