Na własnej skórze przekonałam się, co znaczy określenie
w ułamku sekundyWróciliśmy ze spacerku, bramka zamknięta, Oleńka już na ganku, smycz odpięta. I wtedy przypomniało mi się, że coś w skrzynce było. Cofnęłam się, otworzyłam bramkę, a w tym samym czasie przed domem przejeżdżał jakiś rozklekotany i hałasujący bus. Jak Dexter jest na otwartej przestrzeni, raczej na takie hałasy nie reaguje, ale w tym momencie, kiedy był już na swoim terenie, był to dla niego sygnał, że trzeba nas przed czymś bronić. I wypadł między moimi nogami prosto na to auto. Po 15 minutach byliśmy już u wetki, badanie, leki i nieco spokoju. Okazało się, że poza dwoma większymi otarciami skóry i kilkoma mniejszymi - nic mu się nie stało. Nie próbuję nawet opisać, co czułam i myślałam w tamtej chwili. Tego nie da się opisać. Ważne, że dziś rano cieszył się jak wariat ze śniegu, który powitał nas o poranku
