Tu na wątku Megi gdzie był początek naszego wspólnego życia chcę Ją pożegnać.
Chciałam wszystkim podziękować za słowa pożegnania.
Szczególnie chcę podziękować dwóm wspaniałym osobom - ElzieMilicz i Czeli
Elzie bo dzięki niej trafiła do nas Megi.Dziękuję za pomoc w adopcji , za troskę i wsparcie szczególnie w ostatnich tygodniach choroby i życia Megusi.Elu dziękuję.
Czeli że była z nami w tych trudnych dla nas chwilach.Elu dziękuję za Twoje wsparcie.
Ale najbardziej chcę podziękować MEGUSI za ten cudowny ale niestety krótki czas(1rok i 3 miesiące)który z nami była.
Megusiu dziękuję za twoją miłość, ciepło i oddanie.Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach.
Megi , jak wcześniej pisała Camara , była psem wyjątkowym.
Gdy ją zabierałam ze schroniska to wiedziałam że zostanie w moim domu.Można powiedzieć że była to wzajemna miłość od pierwszego wejrzenia.
Megi w życiu nie było łatwo , wcześniej znała tylko lęk , ból , bicie , samotność i poniewierkę.
Pokochała nas całym swym psim sercem a my kochaliśmy ją jeszcze mocniej.Była psem którego wszyscy kochali.
Cicha , spokojna , grzeczna jakby przepraszała że żyje.
Ale powoli wracało zdrowie , siła , radość. Niestety wtedy było już widać jej starość.Mój mąż mówił do niej Babcia Megi.
Zawsze mi towarzyszyła, ciągle była przy mnie a ja cieszyłam się z jej obecności , z jej ciepła i spokoju.
Uwielbiała las(i w lesie obok domu została pochowana).Lubiła jazdę samochodem , dla niej spacer to wsiadanie do auta i wycieczka , Boże jak ona się wtedy cieszyła , było w niej tyle radości .Do ostatniego dnia życia jeżdziła ze
mną samochodem chociaż nie umiała już spacerować.
Gdy zaczęła się choroba to ciągle żyłam nadzieją ale ta nadzieja zgasła na moich rękach 26.01.2011r.
Śpij spokojnie Megusiu , na zawsze będziesz w naszych sercach.Megusiu dom bez Ciebie jest taki pusty

.
Obrazek został zmniejszony.Na koniec dwa wiersze mojej przyjaciółki poetki - Janiny Góreckiej
jedyny prawdziwy przyjaciel
biorę w dłonie wiatr
przesiewam przez sito niedziel
ugniatam godziny
rosną drożdżami ciszy
maluję lukrem pustkę
przyklejam imiona zapomniane
czekam na cud bez szans
zakalcem podchodzi czas
nie tak miało być nie tak
nagle pies
pożarł ciasta mego ćwierć
wyszczekał potrzebę dnia
i zapełnił sobą przestrzeń
co nie miała mieć już dna
Janina Górecka
dziękuję
chyba zesłano mi psa
no i teraz jak płacz to płacz
jak rozmowa
to uszy na sztorc
a jak śmiech
to do dna
wroga głos
to aż w gardle gra
pogubiłam tamte twarze
przypomniałam miękkość dłoniom
nauczyłam nogi biegu
przytuliłam bez zastrzeżeń
i poczułam ciepło
co to przy mnie wiernie trwa
a w spojrzeniu szczerość sama
i odwaga chyba lwa
nie wiedziałam
nie wiedziałam
czym jest taka przyjażń psa
Janina Górecka