
Obrazek został zmniejszony.
Nie jestem w stanie więcej powiedzieć, ale zacytuje to co napislama 11 listopada 2012 kiedy świętowalismy rocznice jego pobytu u nas.
saba&mlis napisał(a):
Równo rok temu w zimny świąteczny poranek mknęliśmy w kierunku Kielc na spotkanie z Jolą od Juliana, odebrać od niej Jareta. Obiecaliśmy Elzie że przez kilka dni/tygodni Jaret pomieszka z nami. Strasznie się bałam, a nawet byłam przerażona, taki stary pies 10 lat, a jeszcze do tego chory i ze słabym serduchem. Czy przeżyje kolejną zmianę w swoim życiu? Czy stres go w drodze nie wykończy? Czy sobie z tym wszystkim poradzimy? Całą drogę spoglądałam do tyłu czy wszystko w porządku. Jarecik stary schorowany pies? To chyba największe niedopowiedzenie roku Jeśli staruszek to najwyżej zdziecinniałyNie znam drugiego takiego żywego i wesołego dorosłego berneńczyka, takiego łagodnego i zadowolonego z życia jak Jaret. Nawet niezbyt ciekawe życie (zwłaszcza w roku poprzedzającym przybycie do nas) nie zniszczył jego wspaniałego charakteru i pogody ducha. Przyznam szczerze, nie wierzyłam, ze dane mi będzie przez rok cieszyć się jego obecnością. Kiedy w lecie zbliżały się jego urodziny, zaczął podupadać na zdrowiu, początkowo wyglądało to na bardzo szybkie starzenie, później okazało się groźną chorobą. Jaret jednak to twarda sztuka, z starych jeszcze tych dobrych linii berneńskich, nie daje się. Jest z nami i mam nadzieje że będzie jeszcze długo.
Ten wspólny rok dał nam wiele radości, nauczył nas cieszyć się każdym dniem, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie następny.
niestety nie będzie tych kolejnych lat...
Wątki Jareta na forum
viewtopic.php?f=59&t=4836
viewtopic.php?f=150&t=8810
prosze moderatora o ich odblokowanie