Sonia to typowy pies obronny - trzeba jej bronic

ale zważywszy na jej przeszłość to raczej logiczne. Instynkt stróża i pasterza ma - reaguje na niepokojące dźwięki, prawie zawsze idzie za mną, czy to na smyczy czy luzem. Jak było ciepło i brałam kota na spacery, to podczas marszu szła również i za nim.
Przed innymi psami bronię ją albo ja, albo Ares. Ten to już w ogóle ma fioła na jej punkcie, na każdego psa, który próbuje do Sonii podejść (niezależnie od intencji) jeży sierść, warczy i groźnie szczeka. On sam może podejść do psa, ale nie daj Sonia

nawet swoim psim przyjaciołom nie pozwala

suka natomiast może podejść - wtedy Sonia idzie w odstawkę

Jeżeli chodzi o obronę mojej osoby, to po Aresie zawsze się tego spodziewałam. Co prawda nigdy nie doszło do kryzysowej sytuacji, ale wiele razy tylko dzięki niemu. W liceum biegałam z nim wieczorami po takiej opustoszałej drodze, kilka razy spotkałyśmy niezbyt trzeźwych mężczyzn, którzy zaczęli mnie słownie zaczepiać. Za każdym razem komenda "Ares nie pozwól" i Ares nastawiony bojowo. Ogólnie jest łagodnym psem i często jest puszczany ze smyczy, ale jeżeli coś mu się nie podoba to daje temu wyraz. Odnoszę wrażenie, że Sonia przy nim czuje się bardziej bezpieczna niż przy mnie, ale uważam to w pełni za naturalne
