Przepraszam, że się unoszę, ale przez alergię (i wywołaną przez nią autoimmunoagresję) przez grube kilka lat walczyłem o życie Ozzyego - mojego boksera. Nie chcę liczyć kosztów leczenia, ale jeśli nie wydawałbym pieniędzy na kuracje (nie licząc - bo przelicznik mocno zmienny - stressu, nerwów, cierpienia) to stać by mnie było na żywienie Ziwi Pickiem kilku bokserów (dla niewtajemniczonych - ZP to taka karma nowozelandzka kosztująca kilkaset złotych za 5 kilo).
Tak więc wszelką niefrasobliwość w karmieniu psa (zauważcie jak ważne jest jedzenie - większość ludzi nagradza psa - nie tylko psa zresztą - głównie jedzeniem) staram się tłumić w zarodku.
Oczywiście - nie każdy pies ma nietolerancję pokarmową i nie u każdego pojawia się alergia nawet jak zje tonę parówek. Ale, niestety, ponad połowa populacji psów ma alergię a połowa z tej połowy to ostre i chroniczne stany zapalne wywołane alergiami.
Tak więc, jeśli widzicie, że wasz pies potrząsa uszkiem, to nie myślcie, że to oznaka sympatii, tylko jak najszybciej wyeliminujcie każdy składnik jego dziennego pożywienia, co do czystości biologicznej którego macie wątpliwość.
Olcia - średnio połowa mojego dnia, to próba znalezienia właściwego sposobu na wyleczenie dokuczliwej alergii stwierdzonej u psa mojego klienta. Cierpienie w głosie moich rozmówców jest autentyczne, bo mają świadomość, że w większości przypadków to ich wina - pies cierpi, bo oni nie pomyśleli.
No dobra - już się nad Tobą nie znęcam

Idę na swoje - szykować fotoreportaż z życia Westy.