Agnes ,
Co do choroby i diagnostyki szczeniaczka:
1. Uważam, że nie powinna Pani słuchać żadnych formowych „Pocieszycielek” a swoja energie skoncentrować tylko i wyłącznie na tym co podpowiada Pani własny rozum i serce oraz co sugerują weterynarze u których konsultuje Pani chorobę pieska. Czym więcej "banialukow" będzie Pani czytała i wszystkim wszystko objaśniała, tym większy strach i mętlik będzie Pani miała w glowie, a pieskowi i tak wiele to nie pomoże. Dla mnie jest Pani madra i logiczna osoba, a to w zupelnosci Pani wystarczy aby pomoc psu.
2. Ze względu na to , że psina znajduje się w fazie wzrostu diagnostyka od strony medycznej jest bardzo trudna. Uważam, że prowadzona jest przez lekarzy dobrze i moim zdaniem bez zastrzeżeń. Badania diagnostyczne nie wyszły najgorzej a to dobry znak. Szczeniaczek jest w fazie rozwojowej i badania jako wytyczne mimo, ze są bardzo pomocne dla weterynarzy do końca nie odzwierciedlają stanu zdrowia pieska, w innym wypadku już dawno postawiono by końcową diagnozę. Wyniki Bruna nie są za miarodajne i to co dziś wykaże badanie krwi jutro może być całkiem inne, dlatego należy zachować najwyższą ostrożność i nie postępować pochopnie, co tez Weci czynią.
3. Pewne rzeczy trzeba brać lekko przez palce, ale oczywiście nie wolno niczego lekceważyć.
Psa trzeba leczyć mądrze i oczywiście do pewnej określonej granicy finansów, nie wprowadzającej Panią i rodzinę w bankructwo czy skrajna biedę. Normalni Weci to wiedza i ze względu na spory koszt tego badania wykonuje się je w odpowiednim momencie, wtedy kiedy jest ono naprawdę ostatecznością.
4.
Nigdy badania na karłowatość nie robi się w pierwszej kolejności. Żeby moc podać hormon musi być przeprowadzona podstawowa diagnostyka , wykluczająca inne schorzenia w innym przypadku można pieska wysłać za Tęczowy Most. Nawet jeśli test potwierdzi karłowatość i ona faktycznie wystąpi to nie wiele dla psa już zmieni. Oczywiście warto walczyć i nie wolno przeoczyć pewnego momentu, bo po 7 miesiącu życia nawet jak się poda hormon wzrostu to nie ma gwarancji , ze on zadziała i pies „podrośnie” bo o pełnym „wyrośnięciu” w moich oczach nie ma o co marzyc. Boje się tu twierdzić, ze pan dr. Bojarski ma racje i inne problemy zdrowotne z tym „fenomenem” nie maja za wiele wspólnego.
5. Pies nie jest apatyczny ani w zlej kondycji co widać po zdjęciach. Na wadze przybiera! W całym wątku nie wykazuje Pani zachowań wskazujących na ciężkie zachorowania. Pies przyswaja pokarm i jest żywy. Bawi się i figluje to znaczy , ze nie czuje się najgorzej dlatego nie powinno się robić przy nim więcej niż potrzeba. Pani postanowiła zatrzymać psa przy sobie i nie zwrócić go hodowcy, wiec śmiem twierdzić , że miłość do niego jest „wyższa niż wzrost” a to najważniejsze. Teraz tylko ze spokojem trzeba podejść do sprawy jego zdrowia a czas pokaże co będzie… na te chwile więcej Pani nie jest w stanie zrobić.
6. Proszę nie słuchać głupot odnośnie karmienia psa na „deka, gramy czy procenty” bądź inne dziwne standardy wymyślane przez forumowiczow i literaturę (każdy pisze co mu się podoba). Pies ma jeść normalnie a dieta ma być skomponowana pod niego. Od zawsze mokra karma (gotowana z wypełniaczami) plus mięso i kości była podstawa diety psa. Czy 50 lat temu ktoś podawał puszeczki i karmę sucha? Karma sucha to „chemia z ulepszaczami i witaminami” pakowana w pokarm dla zwierząt a w przypadku problemów z trzustka trzeba od niej odstąpić. Warto nauczyć psa na suchym choćby ze względu na podróżowanie z pupilem, ale nie powinna być podstawa dziennego wyżywienia. Może być dodatkiem i trzeba się liczyć z tym , ze pies intuicyjnie omija karmę bo źle sie po niej czuje a nie może powiedzieć, ze mu po niej jest niedobrze! Sa weterynarze , którzy przy leczeniu nie stosuja suchych karm i odstępują od tej doktryny. W Pani przypadku to nie dieta odpowiedzialna jest za zły rozwój i obecny stan wzrostu psa. Proszę karmić względem własnego uznania i obserwować jak po posiłkach reaguje pupil. Proszę prowadzić codzienny dziennik diety i pisać co dokładnie i o której jadł i jak po tym reagował. Jaki oddaje stolec. Pani pies sam pokarze co chce i ile a dla lekarzy prowadzących Bruna być może będzie to tez wskazówką w leczeniu.
Co do innych spraw poruszanych w wątku: 1.Proszę pamiętać, ze Związek to nie „Bóg” a przeglądy miotów prowadzone są czasem w bardzo „DZIWNY” i ciekawy sposób, często nierzetelny. To że szczenię przeszło przegląd nie znaczy, ze zawsze wszystko jest ok i na Pani przykładzie to widać. Takich „cichych” przykładów, które nie ujrzały światła dziennego jest bardzooo dużo.
2. Druga rzecz to taka, że uprawnione osoby do przeprowadzania przeglądu hodowlanego nie zawsze są na odpowiednim stanowisku. Bywa tak, że brak odpowiedniego doświadczenia czy kompetencji a czasami „ślepota i przymkniecie oka dla ulubionego hodowcy” doprowadza do tego, ze brak zejścia jajek został „nienamacany” z wiara w to , ze jakoś to beeeeedzieee.
3. Czasem faktycznie bywa i tak, że z przyczyn naturalnych pewne rzeczy nie zostały wyłapane, trzeba tez i taka opcje wziąć pod uwagę… jesteśmy tylko ludźmi. Trudno spekulować która z trzech opcji jest trafna dlatego radze od serca, ze powinna Pani zachować dystans, aby nie trącić nerw.
4. Co do faktu, ze hodowca ubiega się o uprawnienia sędziego w moich oczach to nic nie wielkiego. To, ze ktoś się na cos uczy nie znaczy , że się dobrze wyuczy i jest "adekwatny" w tym na co sie uczy . Sędzia sędziemu nie równy ….i nie każdy będzie dobrym sędzią...to widac od razu! Do hodowli czy sedzowania trzeba mieć dryg i madrosc nie tylko hodowlana ale i zycowa…. Uprawnienia sędziego nie pomogą byc dobrym hodowca . Być może sugerowali się Państwo właśnie tym faktem, ze to dobry argument i renoma hodowli, ale jak widać rozminęli się Państwo z prawda. W Państwa przypadku doszło do wielu zaniedbań od strony hodowcy.
Z mojej strony to już wszystko co mam do powiedzenia w tej kwestii. Życzę Pani Agnes spokoju i cierpliwości a pieskowi wszystkiego co najlepsze i dużo zdrówka. Jest śliczną kuleczka i wierze, ze przy tak troskliwym właścicielu wszystko dobrze się zakończy!
Pozdrawiam Panią serdecznie!

Caro