Dawno nas tu nie było więc pozwolimy sobie na wrzucenie kilku fotek z ostatniego okresu.
Tak sobie śpimy gdy rezygnujemy z wygodnych legowisk na rzecz bycia blisko Pani.

Tak pięknie się uśmiechamy gdy jesteśmy wypoczęci i mamy pełne brzuszki. Nosy wtedy są zimnymi i śliskimi maślakami.


Tak wylegujemy się po spacerze (oczywiście w zimie gdy nasze "podwozia" nie przypominają utytłanego w błocie mopa).


Uwielbiamy śnieg i tarzanki po nim, ale tylko wtedy gdy Pani jest blisko i chwali nas jak pięknie się bawimy. W innym rprzypadku zabawa nie ma sensu.




Na tym zdjęciu Sonia troszkę się rozszczekała, bo chciała ganiać, szaleć, a Pani zatrzymała się na jakąś beznadziejną sesję fotograficzną.
Po wszystkich pracach budowlanych jakie miały miejsce przez ostatni dłuuuugi okres wokół naszego miejsca zamieszkania zamkneli nam lotnisko - ogromne miejsce do długich spacerów i szaleństw. Ogrodzili wysoką siatką i zawiesili mnóstwo tabliczek, ze wstęp surowo wzbroniony. Posiłkujemy się tymczasem dwuczęściowym parkiem. Ta fotka zrobiona była w eleganckiej części, jak widać z alejkami i placem zabaw dla dzieci. Na wiosnę przypuszczalnie postawią tabliczkę o zakazie wchodzenia z psami.

Tutaj natomiast jest "dzika" część parku. Dzika nie oznacza tylko starych sosen, wydeptanych ścieżek i krzaczorków. To również, niestety kupy śmieci, porozbijanych butelek, a nie wykluczone, że i jakaś strzykawka może się trafić

Do tej części parku wchodzimy gdy jest śnieg, bo tak dla oczu jakoś przyjemniej, a i widać ewentualne ślady bytności "poprzedników". Ogólnie rzecz ujmując - boimy się tej części. Unikamy.


A to zdjęcie jest niejako podsumowaniem wszystkiego co można napisać o przyjaźni Bliźniaków - Soni i Gorana. Strach myśleć gdyby któregoś miało zabraknąć. Odganiamy tymczasem smutne myśli i przesyłamy naszym Przyjaciołom mokre całuski.
