przez Beatrycze » 2013-04-19, 11:12
Nie chce mi się z Wami gadać.
Ciekawa jestem, ile osób, które tu się wypowiedziały , ma psa z adopcji? Dorosłego, bo szczeniaka to zawsze można ulepić.
Zagubiliście główną ideę tego wyjazdu- szkolenie psa trudnego, po przejściach. Ja mam tego psa przez płot. Widzę jak sąsiadka zmaga się na co dzień z nim. Za te pieniądze, co płaci za szkolenie i pobyt tam, mogła kupić sobie ślitaśnego szczeniaczka z rodowodem. Zrobiła dobry uczynek, uratowała go.
Chciała najpierw pójść z nim na szkolenie w W-wie. Wybrała jakąś szkołę na Polach Mokotowskich, ale tam ją "zlali". Nie oddzwaniali, albo mówili, że coś tam coś tam. Ewidentnie nie chcieli, żeby tam chodziła, bo zdezorganizuje grupę. Przecież najlepiej to zajmować się psami młodymi, nieskrzywionymi przez życie.
Ona mówi, że ten wyjazd to jedyna jej nadzieja, żeby tego psa jakoś przełamać, pomóc mu.
Moja labradorka też jest psem adoptowanym. Jestem jej trzecim domem. Mam ją półtora roku i nie mogę z niej pewnych rzeczy wyrzucić, ma swoje nawyki.
A Bono jest cały happy. Wiem, że z nim nie będę miała problemów (raczej). Może chodzić do każdej szkoły, pewnie na jesieni pójdę z nim na szkolenie w W-wie w ramach dalszej socjalizacji.
A chyba niektórzy z Was tak się zatracili w wystawach, CACIB-ach i innych tytułach, że zapomnieli, że są jeszcze inne psy na tym świecie. Pewnie wszyscy macie swoje psy z dobrych hodowli, od szczeniaka wychowywane. Pomyślcie trochę o innych (psach i ludziach), nie wszystkich kręcą wystawy. Mój Bono nie jest wystawowy, bo jest "przebielony". Jestem na tym forum, bo mam berneńczyka, ale chyba nie mam czego tu szukać.
Wywątrobiłam się, jeżeli ktoś się poczuł urażony, to sorry.