Uwaga, będzie długi post. Kumulacja z dłuższego czasu.
No, niestety... okazałam się wielkim beztalenciem, jeśli chodzi o wychowanie szczeniaka. Wybierając rasę szukałam takiego psa, który jest duży i łagodny. Niby wszystko się zgadza, tylko że Bi (6 m-cy prawie już ma) gryzie.
Czytam tu jak te psy się zachowują, oglądam zdjęcia z małymi dziećmi... a ja to jakbym miała inną rasę. Skończyłyśmy przedszkole i jest (jak już wcześniej pisałam) znaczna poprawa. Tam problem (przynajmniej w części) został zdiagnozowany - Bi gryzie, kiedy się ekscytuje. Rada pani z przedszkola - pies gryzie = przestaje dla ciebie istnieć, pomogła najbardziej i po tym ten duży postęp nastąpił. Podgryzania jest o wiele mniej i szybko odpuszcza jak nie wchodzę z nią w interakcję. Ale ciągle podgryza i to nie tylko jak czymś się podkręci. Czasem tak po prostu, bez ostrzeżenia - idę/stoję ,a ona podchodzi, marszczy nos, warczy i boleśnie gryzie po nogach. To już duży pies, więc takie ugryzienie naprawdę boli i trudno wytrzymać bez ruchu.
Przedwczoraj miałam kryzys, gryzła często, mocno, nie rezygnowałam, mi już puszczały nerwy...

Wczoraj - cały dzień super, dopiero po wieczornym spacerze skoki na mnie i mojego chłopaka połączone z gryzieniem. Tak robi jak ma dość spaceru lub jest za długi.
Kolejna sprawa to to , że podgryza też niektórych gości, te osoby, które zna. Widzę, że się cieszy, ale muszę uważać jak ktoś przychodzi. Zwłaszcza na dzieci. Zresztą - już żadne dziecko do nas mnie przychodzi, chociaż kiedyś się z nią bawiły. też podgryzała, ale była mniejsza.
Nie wiem, czy mam się pogodzić z tą sytuacja, że mój pies mnie czasami będzie gryzł, czy to kiedyś się zmieni i będę miała berneńczyka jak w opisie rasy? Może miał ktoś podobnie i mnie pocieszy?
we wrześniu, jeśli tylko praca mi w tym nie przeszkodzi, pójdę z nią na PT, może też coś pomoże.
Ale nie spodziewałam się, że mój pies będzie mnie gryźć.
