Nie lubię jednak hodowli w których jest kilka ras. Z takiej hodowli jest nasz Borys. Nie zapomnę tych biednych szczeniaków zamkniętych w kojcu. Same, bezbronne na zimnym dworze, one nie mają takiego futra jak berny, kompletnie nie nadają się do życia na dworzu. Te smutne oczka... Za to jak przywieźliśmy Boryska do domu to czułam jedno niesamowity smród, nie wspomnę o tym jaki był brudny. A potem długa socjalizacja. Nic nie wiedział na temat tego czym jest dom, czym są ręce do głaskania. Nic nie wiedział.. Natomiast Galwin to zupełnie inna bajka. Wychuchany i wydmuchany, doskonale zsocjalizowany. Nie bał się żadnych sprzętów domowych (teraz to się trochę zmieniło

Teraz obaj są kochani i wspaniali. Jednak Galwin miał o wiele lepszy start w życiu, za co bardzo dziękuje przede wszystkim hodowcom

Co do zdrowia obaj są chorowici. Mimo, że Borys jest z najlepszej polskiej hodowli serdelków nie ominął go nowotwór, a Galwin jak napisała Karolina, po doskonałym ojcu ma dysplazje. W kwestii zdrowia, uważam że hodowle nie różnią się. W kwestii psychiki, zdecydowanie hodowle domowe są lepsze.