Dzięki za kciuki , Oferka pomału dochodzi do siebie....... ale jestem wk.....ona.
Trochę mnie odpuściło to coś skrobnę. Z założenia dość prosty zabieg okazał się być wyjątkowo ciężką operacją. Z przewidywanych 40 minut zrobiło się 3 godziny. Jak się okazało ropomacicze okazało się być dość małym problemem w porównaniu z tym co zostało pozostawione po ostatniej cesarce. Kurcze jak sobie przypominam to mi się jeszcze ręce trzęsą. No ale tu muszę się cofnąć w czasie. Na tydzień przed porodem mój wet powiadomił mnie, że nie będzie go w czasie przewidywanego porodu. Mając na uwadze fakt , że może być konieczna cesarka zaczęłam szukać zastępczego weta. W sumie nie było proste znalezienie w Koszalinie weta, który zgodziłby się być dostępny praktycznie całą dobę. Z bólami udało mi się takiego znaleźć. Po zebraniu opinii o nim stwierdziłam, że dobrze , że się zgodził. Oczywiście cesarka była konieczna jak już wcześniej wspomniałam. Pora późna, pan bardzo serdeczny, chętny do rozmów, przyjął nas. Jak pisałam pokazał macicę, wytłumaczył itd. Gdy zajęliśmy się szczeniętami , pan wziął się za szycie... No i przechodzimy do sedna sprawy, Już w domu stwierdzilismy, że tak brzydkiego szycia jeszcze nie widzieliśmy , no ale mówimy, może nie estetycznie ale oby się dobrze goiło.
Zagoiło się bez problemu, Ofra bardzo szybko jak na nią doszła do siebie.
Wczoraj przy zabiegu (u naszego weta)okazało się, że pan szyjąc ranę po cesarce
zaszył włosy do jamy brzusznej , zaczął się robić syf koło tego, potworzyły się cudaczne zrosty. Tzn. Rogi macicy, które normalnie są luźne w powięziach były poprzyrastane do otrzewnej. Wytworzyły się naczynia krwionośne grube jak męski palec. W sumie gdyby nie to ropomacicze to Ofra odeszłaby na zapalenie otrzewnej
. Minęło od cesarki 7 miesięcy, więc to co się rozwijało w jamie brzusznej miało czas. Macicę trzeba było normalnie odpreparować od otrzewnej , powięzi itd. Mało tego podobne zrosty nasz wet znalazł przy śledzionie.
Ofra jest dzielna długo nie mogła dojść do siebie (nic dziwnego , w końcu operacja trwała 3 razy dłużej niż przewidywano), dzisiaj już napiła sie wody i poszła na siku. Oby już było tylko lepiej.