Gdyby żal do weta coś pomógł to "żałowałabym" od rana do wieczora

. Nic to nie da. Wetowi też miło z tego powodu nie jest, nie chcę mu dokładać. Obserwujemy Esię, a najlepszym czujnikiem jest Robin. Komfortowo nie jest ani dla Eśki, ani dla Robina ani tym bardziej dla nas. Tak wyszło i trudno. Ważne by to suczy na zdrowie nie zaszkodziło. Jak na razie - pomimo drobnych dolegliwości - jest radosna i szalona jak prosię w kałuży. Będziemy czuwać by taki stan utrzymał się jak najdłużej.