Chciałabym w miarę zwięźle (chociaż chyba się nie da


Problemy z tylną lewą łapą pojawiły się na początku zeszłego roku. Po dłuższym spacerze Benio jakby „zamiatał” lewą nogą, lekko utykał podczas chodzenia a także dłuższego leżenia. Weterynarz podejrzewała dysplazję, ale badanie wyszło w porządku. Na kilka miesięcy zostawiliśmy ten problem, wierząc, że to nic poważnego, zwykłe przeciążenie.
W czerwcu utykanie stało się na tyle widoczne, że pojechaliśmy na Kliniki do dr Bieżyńskiego (sugerując się pozytywnymi opiniami na forach). RTG wykazało znacznie zwiększoną ilość płynu w stawie kolanowym lewym oraz niewielkie zmiany zwyrodnieniowe w postaci delikatnych osteofitów. Podano zastrzyk o przedłużonym działaniu i zalecono 14 dni na krótkiej smyczy. Poprawa była widoczna, aż w 10 dniu podczas zwykłego spaceru Benio nagle pisnął i noga została już w górze.
Od razu następnego dnia pojawiliśmy się u dr Bieżyńskiego, który zdiagnozował zerwanie więzadła krzyżowego przedniego, termin operacji za 7dni, stabilizacja zewnątrzstawowa.
Po zabiegu Benio dochodził bardzo pomału do sprawności aż w listopadzie (po 4,5 miesiąca) zerwał się nagle na spacerze do biegu i niestety łapa znowu w górze. Następnego dnia wizyta u dr Bieżyńskiego (lekki luz w kolanie, odciągnięcie płynu ze stawu i „blokada”). Lekka poprawa, ale pies nadal utykał.
Po 1,5 miesiąca kolejna wizyta (USG i RTG niczego nie wykazało), zastrzyk o przedłużonym działaniu, brak poprawy. Po kolejnych 2 dniach „blokada” i jako takie używanie nogi.
W lutym tego roku w związku z brakiem poprawy dr zaproponował wyjęcie implantu, z podejrzeniem, że być może drażni on tkanki.
Po miesiącu od zabiegu brak poprawy, kolejna wizyta u dr, który stwierdził, że staw jest stabilny, ale podczas badania słychać jakby „kliknięcie”, więc padło podejrzenie uszkodzonej łąkotki. Badanie USG wykazało: Łąkotka boczna heteroechogeniczna uwypuklona bocznie (obraz może sugerować uszkodzenie łąkotki bocznej). Padła decyzja o otworzeniu stawu kolanowego w celu przyjrzenia się uszkodzonej łąkotce, chociaż dr nie był specjalnie przekonany o celowości tego zabiegu. Po otworzeniu stawu wycięto malutki fragment tkanki, ale dr nie był pewien czy to właśnie to stanowiło problem. Operacja odbyła się w kwietniu i tak przez te 3 miesiące jakoś Benio chodził.
Już w międzyczasie zaczęliśmy szukać informacji o innym weterynarzu i innej metodzie, ponieważ dr Bieżyński jak sam powiedział, nie wie gdzie leży problem i chyba rozłoży ręce. Tutaj na forum znaleźliśmy wiele dobrych opinii o dr Novaku i metodzie TTA. Postanowiliśmy w niedługim czasie udać się do niego na konsultację. I, owszem, udaliśmy się do Czech, ale już z prawą nogą.
Benio w niedzielę (21.07.) zerwał więzadło w drugiej nodze. Od razu napisałam maila do ABVet-u z prośbą o szybki termin TTA (jeśli wg dr Novaka będzie do tego wskazanie). Bardzo szybko dostaliśmy termin, bo na 23.07. Jeszcze 22.07. pojechaliśmy potwierdzić zerwanie u dr Bieżyńskiego, powiedzieliśmy mu, że chcemy zrobić metodą TTA i, że już jesteśmy umówieni u dr Novaka. Na co dr powiedział, że on też robi TTA, ale trzeba czekać tydzień aż sprowadzi materiały. Chwilę się wahaliśmy, ale jednak postanowiliśmy spróbować w Czechach. W trakcie konsultacji z dr Novakiem, powiedzieliśmy o problemach z tamtą lewą nogą. Po obejrzeniu starego zdjęcia okazało się, że lewa noga jest w stanie jakby nadal było zerwane więzadło, ponieważ operacja została źle wykonana (dr pokazał nam w których miejscach widać błędy), dlatego nasz Beniuś tak długi czas nie mógł dojść do sprawności:( Teraz żałujemy, że ślepo wierzyliśmy tak wychwalanym umiejętnościom dr Bieżyńskiego i nie skonsultowaliśmy naszego przypadku u innego specjalisty:( Pewnie Benio już dawno miałby sprawną nogę, a tak jeszcze przed nami poprawienie tego co dr Bieżyński źle zrobił.
Tymczasem dr Novak wyjaśnił nam szczegółowo przebieg operacji metodą TTA, powikłania itp. Nie było żadnych problemów z porozumieniem się po polsku. Benio został w klinice, wieczorem dostaliśmy telefon, że wszystko ok i odebraliśmy go następnego dnia. Dr był zadowolony z przebiegu operacji, nie było dużo krwi, noga bardzo nie spuchła, łąkotka cała, opatrunek został założony tylko po to, żeby Benio czuł się pewniej i chętniej zaczął stawiać nogę. Za 2 tygodnie kontrola i za miesiąc kontrola ze zdjęciem. Do przyjmowanie Cimalgex (po którym pies dostał krwi w kale i wymiotował, więc zamieniliśmy na Opokan), Clavaseptin i Aescin. Benio zaczął używać nogi w 3 dni po operacji, opuchlizna i krwiaki pomału schodziły, rana ładnie się goiła- było na tyle dobrze, że po korespondencji z dr Novakiem mieliśmy zrezygnować z kontroli (prawie 250km w jedną stronę) i tylko przesłać filmik jak pies chodzi.
Pech chciał, że w ten wtorek Benio przestał używać tej łapy bez wyraźnej przyczyny (nie skoczył, nie zerwał się), tak więc wczoraj byliśmy u dr Novaka. Zbadał nogę, ale nic nie wyczuł, więc zrobił zdjęcie. Wyszło tak niefortunnie (Benio musiał się poruszyć w trakcie), że wyglądało jakby ta tytanowa kostka wyszła poza kość i uwierała w staw. Doktor jak to zobaczył to widziałam po jego minie, że nie mógł uwierzyć w to co widzi, powiedział, że pierwszy raz spotyka się z czymś takim. Już wstępnie umawialiśmy się na drugą operację, ale dr nie dawało spokoju to, że Benio nie wykazuje wielkiego bólu przy zginaniu i prostowaniu nogi (tak jak powinno być gdyby ta kostka tytanowa uwierała w staw). Zrobiliśmy jeszcze ze 3-4 zdjęcia i w końcu wyjaśniło się, że ta kostka widoczna jest pod innym kątem, bo Benio się ruszał, stąd takie wrażenie jakby wystawała poza kość. Dotykał jeszcze tej nogi, pobrał płyn z miejsca gdzie była najbardziej opuchnięta i wyszło, że w płynie są komórki zapalne. Dostał Dalacin C 2xdziennie i Opokan przez 6dni i po 10 dniach do kontroli. Mamy nadzieję, że to faktycznie „tylko” stan zapalny!