Moja córka uwielbia maskotki i zawsze i wszędzie chce nowego pluszaka - a w pokoju ma ich stanowczo za dużo i trzeba wprowadzać ograniczenia. Kiedyś 'na odczepne' powiedziałam, że jak znajdzie entlebuchera to jej kupię od razu, bez żadnego zastanowienia.
Przez rok się to nie udało bo przecież nie jest łatwo znaleźć takiego entla. W weekend jechaliśmy do Ikea i mój mały 'truciciel' już od rana:
mamo kupisz mi jakąś maskotkę...proooszę...prooooszę....kup....ale jak będzie entlebucher to kupisz? obiecałaś!
Oczywiście, że tak (pomyślałam, że przez rok nigdzie nie było to i teraz nigdzie nie znajdzie

)
W Ikea już na wejściu szukała co by tu przemycić, ostatecznie zgodziłam się na małego zajączka za kilka złotych - bo po co jej kolejna maskotka.
Już wychodzimy z działu dziecięcego i słyszę: Mamoooo!!!! ENTLEBUCHER!!!!!!
I znalazła...i to w sklepie w którym nigdy nie przypuszczałam, że znajdzie:)
Obiecałam więc kupiłam (39,90zł)
Młoda z miną 'zwycięzcy" mówi do mnie przy kasie: Co? Nie spodziewałaś się, nie?
No, nie spodziewałam się
Tak oto wygląda pluszak 'entlebucher' o imieniu Ringo:)
