U naszego prawie-sznupa Buggi'ego wyszła dirofliaria, co w domu na święta zbudowało szpital.
Słowem wstępu: Buggi ma ok. 11 lat, waży ok. 55 kg z czego ma ok. 5-8 kg za dużo, co jakiś czas miał duszący kaszel i duże problemy z poruszaniem się. Jest specyficzny, różnie, niekoniecznie pozytywnie reagujący na sytuacje które w Jego mniemaniu są nie na miejscu.
Od mniej więcej tygodnia pojawiły się większe niż zazwyczaj problemy w poruszaniu się, nie potrafił już zachować czystości w domu.
U weta, zostały mu zrobione badania krwi i wyszło paskudztwo.
Dostał milbemax do brania - 1 dawka co miesiąc, przez trzy miesiące.
Na szczęście vetka ostrzegła nas by przez pierwsze 24h po podaniu mieć psa na oku, bo przy dużej inwazji nicieni może dojść do zatoru.
Więc wieczorem wylądowaliśmy w klinice... pies specyficznie charczał, miał przyśpieszony oddech, dygotał i był osłabiony. Były dwie możliwości, albo zdechłe robale postanowiły "zatkać" jakieś naczynie, albo umierając postanowiły zatruć organizm psa. Ponieważ nie można jednoznacznie stwierdzić która z dwóch opcji była faktyczną przyczyną, Buggi dostał lekarstwa na obie możliwości.
Dostał heparynę na rozrzedzenie krwi, kroplówkę na przepłukanie, furosemid na wydalenie wszystkiego i tlen podczas pierwszej kroplówki by oddychało mu się prościej.
Przy okazji ponownie dał popis jak bardzo nie lubi wetów i co On myśli na temat ludzi próbujących zdziałać coś przy jego szanownych żyłach....
A do domu: encorton - ponieważ martwe nicienie mogą zatykać pęcherzyki płucne, co dalej może prowadzić do stanów zapalnych - stąd steryd.
furosemid - na przyspieszenie wypłukiwania
polopirynę - na rozrzedzenie krwi by nie tworzyły się zatory.
U nas inwazja była już tak zaawansowana, że pojawiły się objawy, we wcześniejszych fazach może wyjść np. podczas kastracji czy innych operacji. Warto leczyć, ponieważ dzięki wszechobecnym komarom choroba przenosi się na pozostałych domowników i tych czterołapnych jak i tych dwunożnych (info od vetki, na sobie wolę nie sprawdzać), pozostałe domowe futra dostaną advocate który zabija formy larwarne pierwszego stadium.
Aktualnie ćwiczymy kolejną, domową kroplówkę i uświadamiamy świat jak bardzo ludzie, kroplówki i wenflony są paskudni.