Cóż, Borsukowi ktoś naopowiadał głupot, że szczęśliwy pies ty zmęczony pies. I przez to znowusz musieliśmy bladym świtem łazić po krzakach i płoszyć rozmaite ptaszyska
Ja to się bardzo dziwię, że taki duży, rzekłbym dorodny, Borsuk a daje się łapać na takie niesprawdzone plotki... co ja jestem Kudłaty, żeby przed szóstą rano stać pod sklepem w oczekiwaniu, że może uda się wejść w posiadanie wina owocowego marki - popularnej w naszej eleganckiej okolicy -
mamrotka? Toż porządni ludzie w sobotę o tej porze zazwyczaj śpią
A Borsuk cały czas utrzymuje, że o szóstej to musimy być po środku puszczy i podpatrywać łosie. Mnie i Duśce się wydaje, że podpatrywanie jest troszkę nie tego... czy nie znacie sposobu, żeby Borsuk przerzucił się na oglądanie popularnych seriali, czy czegoś takiego?








No i tak sobie własnie marnowaliśmy sobie całą sobotę...
Dopiero w niedzielę zaczęło się coś dziać
A właściwie to już w sobotę w nocy...
Jak podawała telewizja
Russia Today wzburzeni mieszkańcy okolic Podkowy Leśnej gromadzili się w centrum miejscowości. Tłum wznosił gniewne okrzyki: żądał przyłączenia do Republiki_jakiejkolwiek, byle ich uchroniła przed nadciągającym nieszcześciem. Reporterom stacji udało się ustalić, że niepokoje wybuchły po tym, jak w dziale "Berneńskie spotkania" ukazała się informacja o tym, że na łąkach pod Żółwinem ma grasować prawdziwy Borsuk. Przedstawiciele władz dementowali te pogłoski, lecz jednocześnie zalecili zgromadzenie w domu zapasu świec, wody do picia i schronienie się w piwnicy...
Nad ranem rzecz się wyjaśniła. W okolicy rzeczywiście pojawił się Borsuk. Jego mina nie wróżyła nic dobrego...

Na szczęście okoliczni mieszkańcy szybko odgadli co może ułagodzić Potwora. W skrócie: ułagadzacz musi mieć cztery łapy, ogon i najlepiej trójkolorową sierść

Najodważniejsi z Podkowian osobiście poprowadzili swoje sfory na żółwińskie pola, by stawić czoła niebezpieczeństwu

My byliśmy zdania, że dobrze się składa, bo dzięki temu poznaliśmy bardzo miłe psiaki



W tym piękną Bonitę, którą jej Właścicielka z rozmysłem ukrywała przed nami od dawna

Troszkę sobie z Duśką pochlaliśmy


I pobiegaliśmy po wodzie. Specjalnie dla naszej cioci Ani. Ona ma słabość do chodzących po wodzie

Bardzo nam się podobało na tych Dzikich Polach. Chociaż nie wiem czemu Kudłaty zajmował się plotami i nie ma zdjęć wszystkich psich uczestników
Następnym razem osobiście go przypilnuję

Na koniec okazało się, że nie taki Borsuk straszny... jest nawet straszniejszy
