Bernerin to nie miało być napastliwe, ale Niemcy to inny świat, podejrzewam, że odsetek szczeniąt nie szczepionych jest tam znacznie mniejszy jeśli w ogóle jest zauważalny niż u nas. W Polsce są właściciele którzy sami chcą szczepić co roku wszystko i już, nie przetłumaczysz, że nie ma takiej potrzeby

. Jest też spora liczba osób która uważa, że poza wścieklizną której potrafią przypilnować co do dnia, żeby się nie spóźnić nie szczepią nic - bez względu na wiek, region itp... U nas nosówka, parvo... ciągle są realnym zagrożeniem. Widziałam psy które były szczepione tylko za młodu kilka razy i na nosówkę chorowały, choć nic w ich warunkach życia nie wskazywałoby na to że są bardziej na zachorowanie narażone czy bardziej podatne. Podejrzewam, że wasze opinie - Bernerin i Barbel są oparte na badaniach i własnych doświadczeniach, sprawdziliście, że wasze psy nie chorowały więc uważacie, że szczepienie nie jest im do szczęścia potrzebne. Ja widziałam psy które po minimalnych szczepieniach były zdrowe, psy bez żadnych szczepień które dożywały sędziwych lat i takie które były szczepione w młodych latach i chorowały oraz takie które co roku były szczepione i żyły w zdrowiu, bez nowotworów czy chorób z autoagresji, więc moje doświadczenia przemawiają za tym, żeby szczepić ale w granicach rozsądku. Szczepionki typu DHPPi nie robią szkód jeśli stosuje się je z głową, więc ja swoim psom wole je przypomnieć raz na jakiś czas i kiedy dożyją sędziwych lat spokojnie zupełnie odstawić. Najgorsze jest szczepienie przeciwko wściekliźnie, masz rację znaczenia większego nie ma który składnik sprawia problemy, ale go teoretycznie nie ominie nikt kto z psem jeździ na wystawy czy korzysta z innych organizowanych atrakcji dla psów i właścicieli. Żaden weterynarz nie zmusi nikogo do szczepień, bo nie ma takich uprawnień, nie jest zobowiązany nigdzie zgłaszać, że pies szczepiony nie był i wątpię żeby jakiemukolwiek się chciało coś gdzieś zgłaszać. Uważam też, że weterynarze tacy źli nie są - Ci których znam kiedy ktoś przychodzi na szczepienie pytają na co ktoś chce szczepić, później patrzą w książeczkę/paszport i mówią co myślą, kiedy widzą starszego psa nie zalecają kombajnu. Granica 10 lat jest głównie w odniesieniu do małych psów, które nie rzadko już dożywają 16-20 lat i warto, żeby miały w tych sędziwych latach odporność na tyle na ile się da. U dużego psa ostatnie szczepienie kompletem zrobiłabym najpóźniej w 8 roku. Ja to widzę tak: szczepienia szczeniackie, po roku powtórka, w 3-4 roku znów powtórka i w 7-8 roku ostatni raz przypomnienie. Ale każdy właściciel sam decyduje co i jak będzie robione z jego psem. Co do tej leptospirozy wydaje mi się, że znaczna większość właścicieli w PL nie ma pojęcia na co szczepione są ich psy poza kluczową nosówką, szczególnie, że cena szczepionki z lepto nie różni się od ceny tej bez lepto, dlatego wydaje mi się, że z tą leptospirozą przesadzasz, że weci nalegają na jej szczepienie.