przez anima » 2014-11-17, 12:39
Pod koniec sierpnia Diego miał duże niestrawności, nie jadł, wymiotował. U pierwszego weterynarza (pies był po za naszym miejscem zamieszkania) podano mu siarczan miedzi w celu uzyskania wymiotów. Mimo wydostania się z żołądka wielu dziwnych rzeczy pies czuł się co raz słabiej, tracił siły i przetransportowaliśmy go do Bydgoszczy. (siarczan podano w piątek, w poniedziałek rano przewieźliśmy go do Bydgoszczy). Tu po rentgenie i USG stwierdzono, że coś mu jeszcze zalega, być może w jelitach. Po podaniu narkozy wyszedł weterynarz i powiedział, że problem z żołądkiem to pikuś to tego w jakim stanie jest jego wątroba. Skóra cała żółta, wręcz pomarańczowa, podobnie z oczami.
Operacja się udała, pies o własnych siłach wrócił do domu. Codziennie jeździliśmy na 3-4h na kroplówki, dodatkowe zastrzyki. Stan psa nie poprawiał się, doszedł kaszel ale to zdaniem weterynarzy nie był powód do niepokoju. Leżał cały czas w kuchni na kafelkach, do pokoju przychodził tylko na noc - co jak na Diego było bardzo dziwne bo on nigdy nie leżał sam w innym pomieszczeniu. Od środy (2 dni po zabiegu) zaczęliśmy podawać mu jedzenie. Jadł chętnie, ale jego stan cały czas się nie zmieniał. Właściwie tylko leżał, wstawał na jedzenie i na siku (niestety musieliśmy często wychodzić bowiem dostawał też leki zapobiegające zbieraniu się wody w płucach, a mieszkamy w bloku na II piętrze). W piątek byliśmy na kolejnych kroplówkach, w sobotę miał mieć wyciągany wenfoln. Ostatni raz byliśmy na siku po północy. Rano obudziło nas jego sapanie. On zawsze sapał, jak po lekach ciało mu się siku. Ubrałem się, ale pies zachowywał się bardzo dziwnie, tzn jakby był nieświadomy, nie miał siły wstać. Jak go dotknąłem to był cały gorący. Przy pomocy sąsiada znieśliśmy go do samochodu i prosto do lecznicy.
Okazało się, że ma zapalenie otrzewnej. Dodatkowo nerki właściwie już nie działały. Mimo próby nie udało się go uratować. Po podaniu 1/2 dawki narkozy Diego zasnął na zawsze. Następnego dnia nasz weterynarz, który na co dzień leczył Diego z padaczki i innych schorzeń, które mu się przytrafiały, skonsultował się z lekarzem operującym. Okazało się, że podczas zabiegu usuwania ciała obcego z żołądka zauważono bardzo duży guz na wątrobie i jego pęknięcie było prawdopodobną przyczyną zapalenia otrzewnej.
Jeśli chodzi o padaczkę nie robiliśmy żadnej diagnostyki po za badaniem krwi. Nasz weterynarz na miesiąc, może dwa przed śmiercią Diego powiedział, że patrząc przez pryzmat leków jakie przyjmuje (różne kombinacje) i częstotliwości i rodzajów ataku podejrzewa guzy mózgu. We wrześniu mieliśmy się udać do Wrocławia na badania, ale nie zdążyliśmy. Według jego podejrzeń, jest bardzo prawdopodobne, że guz na wątrobie to był przerzut i problemy żołądkowe zbiegły się tylko w czasie z problemem nowotworowym.