
Obrazek został zmniejszony.
Z powodu śmierci właściciela Koka na gwałt szuka nowego domu.
Mieszkała prawie w centrum Warszawy w bloku. Jest strasznie nakręcona, wydaje mi się, że nie nabiegała się w swoim zyciu tak jak haszczak powinien.
Umie wchodzić na kanapę - ale upomniana nie jest bardzo upierdliwa. Potarfi zrobić siad na komendę - (może być tak że Łukasz ją dziś nauczył). Ciągnie na smyczy jak parowóz.
Z Choisem dogaduje się bez problemu, z Winni jest gorzej, nawet dały juz sobie po razie (tu punktem zapalnym była moja osoba - Winni nie życzyła sobie aby Koka się do mnie zbliżała a ona nie zamierzała się posłuchać).
Na podwórku jak są same biegają bez awantur i kłótni. W domu trochę problem bo Koka nie szanuje Winniowych przyzwyczajeń - nie zbliżamy się do Winniowego krzesełka i winniowego kocyka i winniowej Pani.
Znalazła dziure pod płotem i dała dyla na ulicę - ale mimo że to pierwszy dzień w nowym domu - grzecznie czekała pod furtką żeby ją wpuścić z powrotem.
Wpatrzona w człowieka jest, łazi za mną nawet do łazienki próbowała się wybrać.
Nie klatkowana nigdy spędziła noc w klatce bez większego problemu i protestu. I kolejny raz też do tej klatki wlazła.
Na pewno będzie wymagać intensywnego szkolenia.
Jest odrobaczona, zaszczepiona i w najbliższych dniach zostanie wysterylizowana (jesli badania będą ok).
No i czeka na kochający domek.