Mieć Benulka, to mieć miłość w sercu

Od dwóch tygodni nie ma z nami Benia, ciężko to znoszę, do tego stopnia, że nawet w Koszęcinie (do którego kilka razy z nami przyjechał)w mieszkaniu znajdę jego kudły to się rozklejam, że się przyszedł "przytulić".....
To na pewno odpowiedzialna miłość - tak jak wcześniej parę osób napisało, ciągle z tyłu głowy miałam jakiś alarm, że coś się może mojemu Psiemu Dziecku złego stać. I jak się stało, to była walka do końca.....Nie o tym chciałam

Chciałam o tym, że te kłaki fruwające po domu nagle przestają przeszkadzać. Że wysmarowana ściana od jego "przytuleń" musi być odmalowana. Że książka z biblioteki uczelnianej, którą zeżarł gdy pisałam pracę - była nic nie warta w porównaniu z Jego miłością. Tak, Benio był niesamowitym psem - wszystkie berny takie są

każdy inny, każdy niesamowity

Pamiętam Kiarę, od której dorwałam wirusa berneńskiego - a wystarczył jeden głask

Te psy są wyjątkowe pod każdym względem, niesamowicie cierpliwe i dające duuuuuuuuuuuuużo miłości
Mieć Berna to też mieć maskotkę dzielnicy

przy okazji to też chmarę cudzych dzieciaków lgnących do misiaczka

I obronę przed pijakami, chociaż tylko z wyglądu, ale jednak
ps. do tej pory nie zacerowałam dziurki w bluzce, którą mi zrobił "miłością" dziecięciem będąc
